
Na rozgrzewkę proponuję malinówkę. Mój autorski sposób na przepyszny, pachnący, typowo babski likier ;) A ponieważ maliny są jeszcze na straganach i w dodatku są tańsze niż wtedy, gdy likier robiłam, więc szczerze polecam, zastanawiając się czy nie zrobić likieru raz jeszcze...;))
Malinówka:
- 1 kg ładnych malin
- 0,5 litra wódki 40%
- 150 ml spirytusu
- 200 g cukru (lub inaczej, wg uznania)
- 2 łyżki wody
W słoju umieścić maliny i wlać alkohol. Drewnianą łyżką maliny lekko rozdusić, mieszając całość. Słój zakręcić i odstawić w słoneczne miejsce na 3 doby. Po tym czasie zlać nalewkę, a maliny solidnie odcisnąć, całość przefiltrować przez bibułę. Przygotować z cukru i wody syrop (zagotować i odszumować) i chłodny połączyć z nalewką. Przelać do butelek, zakorkować i odstawić jeszcze na miesiąc lub dłużej (jak się uda).
Z podanych proporcji uzyskałam 1,5 l likieru.
PS. Cdn... Likiery i nalewki to w tym roku jedyne przetwory jakie robiłam ;)