sobota, 18 lipca 2009

wakacje!!! cz.1

Dziś rozpoczynam pierwszą część wakacji (a właściwie to już mnie tu nie ma ;)). Pierwszą, bo jak co roku wakacje mam podzielone na 2 części. Pierwszą spędzamy wszyscy nad Bałtykiem, nie w kurorcie tylko we wsi na wybrzeżu środkowym, gdzie królują cisza i spokój, a plaże są względnie puste. Choć z roku na rok to się niestety zmienia...

Drugą część spędzam tylko z mężem w górach. On na rowerze ścigając się w TransCarpatii, a ja w samochodzie, dbając o jego formę ;) Ale o tym później.

piątek, 17 lipca 2009

deser a'la Zygmuntówka, czyli porażka w Weekendowej Cukierni nr 8 ;(

Nina podyktowała przepis na nowe warszawskie ciastko zwane Zygmuntówką. SMAK JEST PRZEPYSZNY, ALE.....

Miałam odczucia podobne do Polkowych, że cukiernik podający do publicznej wiadomości przepis na SWOJE ciastko nie do końca musi podać go zgodnie z prawdą... Choć z drugiej strony, to 'kiepskiej baletnicy itd...'

Trzymałam się literalnie (no prawie) przepisu, zygmuntówka mi z tego nie wyszła, to pewne, ale całkiem znośny deser a'la zygmuntówka na pewno. Zamieniłam żurawinę na świeżą konfiturę z wiśni, którą robię na kwaśno, więc smak był OK :-)

A, nie zdobi go korona z bezy, bo z poniższego przepisu na bezę beza nie wychodzi, nawet po siedmiogodzinnym pobycie w piekarniku oscylującym w okolicach 100 stopni C.

Przepis, bo wg niego robiłam... na szczęście z 1/4 porcji!

Składniki na 20 porcji

Korpus migdałowy
6 dag mąki
1,5 dag masło
20 dag cukru
12 dag białka (4 szt.)
16 dag płatków migdałowych 

Bita śmietana
1 litr śmietany kremówki (36%)
10 dag cukru

Mus czekoladowy
20 dag cukru
200 ml wody
10 dag żółtek (6-7szt)
50 dag czekolady

Beza
1 kg cukru
200 ml wody
30 dag białek (10szt)

Konfitura żurawinowa 
1 słoiczek 


Przyrządzanie:

1. Cukier łączymy z mąką, dodajemy białka i płatki migdałowe. Rozpuszczamy masło i dodajemy je do przygotowanej masy. Masę migdałową rozkładamy cienko na pergaminie i opiekamy na złoty kolor w temp. 200-210 stopni C przez ok. 5 min. Gorącym ciastem wykładamy foremki o średnicy ok. 7 cm. Pozostawiamy do wystygnięcia. 

2. Ubijamy śmietanę z cukrem na sztywno.

3. Gotujemy cukier z wodą do temperatury 121 stopni. Otrzymanym syropem zalewamy żółtka i mieszamy aż do wystygnięcia. Rozpuszczamy czekoladę 
i łączymy ją z żółtkami. Do powstałej masy dodajemy 40 dag ubitej wcześniej śmietany.

4. Gorący syrop cukrowy (temp.121stopni), przyrządzony jak wcześniej, powoli wlewamy do ubitych białek mieszając. Po wystudzeniu z otrzymanej masy szprycujemy bezowe krążki o średnicy ok. 6 cm, które następnie kształtujemy 
w formę korony. Suszymy w piecu o temp. 100 stopni przez ok. 45 min.

Gotowy korpus wypełniamy w 2/3 musem czekoladowym. Nakładamy 2 łyżeczki żurawiny i szprycujemy bitą śmietaną. Wierzch przykrywamy bezową koroną.
Przy okazji mam propozycję do dwóch innych kulinarnych akcji, wiśniowej i deserowej ;) Choć założenie było zupełnie inne...

                          

PS. Swoje uwagi szczegółowsze (mojsze - twojsze ;)) napisałam w komentarzu u Polki...

Proziaki z antenką ;)


A tak jakoś w międzyczasie upiekły mi się podkarpackie proziaki ;) Upiekły się na powitanie mojego Dziecięcia wracającego z kolonii :) Roboty przy nich nie ma wcale. Raz, raz zagniata się ciasto i właściwie gotowe :-) Oli smakowały bardzo, a to najważniejsze. Ja natomiast nie jestem fanką sodowych wypieków...

Wypiek zaproponowała Efi do 40 wydania Weekendowej Piekarni. Dzięki za błyskawiczne bułeczki :-*

Przepis:

  • 1 kg. mąki pszennej
  • 1 i 1/3 łyżeczki sody
  • 1 łyżeczka soli
  • 1/2 l. zsiadłego mleka
  • 2-3 jaja

Wszystkie składniki połączyć i zagniatać do uzyskania gładkiego i miłego w dotyku ciasta. Rozwałkować na grubość do 2 cm i szklanką wycinać krążki. Piec na blasze w 170 stopniach C do zrumienienia z obu stron.

Piekłam z 1/4 porcji, dałam 1 białko, 1/3 łyżeczki sody i 1/2 soli, a zamiast mleka kefir.

czwartek, 16 lipca 2009

razowe muffiny z jagodami


Pierwowzór tych muffinek znajduje się tu. Niechcący podpatrzył je mój mąż i zażyczył sobie przerobienia odrobinkę przepisu i upieczenia. On jest wielbicielem wszystkiego co razowe... ;) Tak więc muffiny powstały i były bardzo smaczne. Dodatek mąki razowej sprawiał, że i na drugi dzień nie straciły nic ze swej świeżości.

Przepis podaję za Małgosią z moimi zmianami:

  • 2 duże, bardzo dojrzałe banany
  • 300 g mąki razowej pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 100 g muscovado lub cukru trzcinowego - zastąpiłam 40 g fruktozy
  • szczypta soli morskiej
  • 285 ml maślanki - dałam 350 ml pomijając masło
  • 1 duże jajko, lekko rozkłócone
  • 75 g masła rozpuszczonego I ostudzonego - nie dałam wcale
  • 200 g jagód (w oryginale borówek amerykańskich) - było więcej

dodatkowo:

1 łyżka cukru brązowego

Rozgrzać piekarnik do temp. 180 st.C. Przygotować foremkę do muffinek. Wyłożyć papierkami lub wysmarować masłem. (Mnie z powyższych proporcji wyszło 16 babeczek).

Banany obrać i rozgnieść je widelcem.
W dużej misce wymieszać wszystkie składniki suche: mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól oraz cukier trzcinowy.
W drugiej misce rozkłócić jajko, dodać maślankę i rozpuszczone masło. Wmieszać banany.
Mokre składniki wlać do suchych i łyżką połączyć (nie mieszać zbyt długo). Wsypać jagody i lekko zamieszać łyżką.

Ciasto przekładać do foremek (powinny być całkowicie wypełnione). Posypać z wierzchu dodatkowym cukrem brązowym.
Piec przez 20-25 min., aż ciasto wyrośnie i zrumieni się na wierzchu. Sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest dobrze upieczone.
Przez kilka minut studzić babeczki w foremce, po czym wyjąć i dostudzić na kratce.

wtorek, 14 lipca 2009

pan bób i wspomnienie [*]

Kiedyś, dawno temu, uważałam, że jedzenie bobu uwłacza mojej godności ;) Odstręczał mnie zapch i widok gotującego się 'tego czegoś'. Moja Ciocia - chrzestna i siostra Mamy jednocześnie - siała niesamowite ilości bobu na swojej działeczce i potem, jak już był, zrywała, łuskała do garnka (wielki był) i w przyogrodowej altanie gotowała. A potem siadywały z moją Mamą na leżaczkach i wsuwały ten bób w niebotycznych ilościach, rozrzucając dookoła łupinki... Tęsknię teraz za tymi czasami... Nie ma już działki, nie ma bobu, Ciocia i Mama odeszły... Czy tam gdzie są jest bób? Ciekawe... 

I podjadając tak sobie bobu odrobinę wspominam i łzy same toczą sie po policzkach... I żałuję, że nie lubiłam wtedy bobu i nie siadywałam razem z nimi na tej działeczce...

Przepis:

  • bób
  • oliwa z oliwek
  • świeży tymianek

Bób ugotować, przestudzić i obrać z łupinek. Na patelni rozgrzać oliwę i wsypać liście tymianku, dodać bób i chwilkę podgrzać, mieszając by ziarna oblepiły się oliwą i tymiankiem. Odrobinę posolić. 

PS. W tle moje tegoroczne zioła balkonowe :-)

poniedziałek, 13 lipca 2009

powidła z czarnej porzeczki



Owe pięć kilo czarnej porzeczki przeszło do historii, a raczej do słoików i butelek ;)
Zrobiłam frużelinę porzeczkową, a właściwie zrobiła ją moja maszyna do pieczenia chleba ustawiona na program "confiture" ;) Wystarczy wsypać porzeczki i fruktozę, wdusić odpowiedni przycisk i po godzinie z kawałkiem ma się gotowy i przepyszny przetwór ;) Tak właśnie potraktowałam 2 kg porzeczek, otrzymując w zamian 3 półlitrowe słoiki pachnącej frużelinki.

Kolejne 2 kilogramy odwirowałam w czymś, co przy dużej dozie umowności można nazwać sokowirówką i zagotowałam z fruktozą. Powstał gęsty i aromatyczny sok, którego mam prawie 2 litry.

Ostatni kilogram skończył bardziej szlachetnie ;) Umyte, odszypułkowane porzeczki trafiły do garnka z grubym dnem, a ten z kolei na palnik na całkiem niedużą moc. Smażyły się czarne 3 dni, aż wysmażyły się do objętości ćwierćlitrowego słoiczka, dając gęste powidła bez dodatku cukru czy fruktozy. Włożyłam gorące w słoik, ciut oblałam po wierzchu spirytusem, który podpaliłam i zaraz jak się wypalił zakręciłam i odstawiłam do góry dnem. Słoik zamknął się idealnie :-)

Tak więc truskawki i porzeczki gotowe na zimowe desery :-D Teraz pora na wiśnie!

niedziela, 12 lipca 2009

herbaciane muffiny z białą czekoladą

Krążyłam dziś od rana w wirtualnum świecie i szukałam... Czego? Ha! No właśnie, to było lekko nieciekawe uczucie, bo nie bardzo wiedziałam czego szukam ;) Po prostu szukałam CZEGOŚ! Byleby było łatwe, szybkie, nieskomplikowane a jednocześnie nietuzinkowe... Zaglądałam do Polki i zastanawiałam sie nad jej tarteletkami z rabarbarem - ale nie, komu by się chciało zagniatać, wałkować... e. U Liski wszystko takie piękne, zawiesiłam na dłużej oko na roladzie z maskarpone i truskawkami, ale zwijać, ubijać... miało być łatwo. Przemknęła mi nawet przez głowę myśl, żeby może zrobić tarteletki z kremem maskarpone, ale to już by była wyższa szkoła jazdy, a mi się przecież chce czegoś łatwego. No i w końcu tu znalazłam to, czego szukałam :-D

Przepyszne! Genialne! Urzekające smakiem! Muffiny z erl grey i białą czekoladą!

Przepis:

  • 3/4 szklanki drobnego cukru - następnym razem zmniejszę, choć dziś mi to odpowiada
  • 2 szklanki pszennej mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 3 torebki herbaty erl grey (1 łyżka drobnej)
  • 3/4 szklanki gęstej śmietany (dałam 18% z Piątnicy)
  • 2 duże jaja
  • 125 g rozpuszczonego masła
  • 2 tabliczki białej czekolady drobno pokrojonej

Sypkie składniki wymieszać w misce. Mokre lekko ubić w drugiej misce. Mokre przelać do sypkich, dodać czekoladę i wymieszac łyżką do połączenia się składników. Przygotować formę muffinkową (12 sztuk) i nałożyć masę (do pełna). Piec w 170-180 stopniach z termoobiegiem ok 20-25 minut (ja piekłam wg oryginału w 200 stopniach i spiekłam za mocno).

Polecam!!! Dla mnie na dziś to smak nr 1 i właśnie TEGO szukałam :-D

sobota, 11 lipca 2009

Poskręcało się czyli Weekendowa Piekarnia # 39


Zapomniałam! Znowu zapomniałam, że nie mam zupełnie żadnych zdolności manualnych! I to co większości przychodzi bez trudu i daje piękny efekt, mi przychodzi z mozołem i daje efekt taki sobie :(

No to mi przypomniały o tym weekendowe skrętki ;) , które do tej edycji Weekendowej Piekarni zaproponowała Ewa. Się z nimi namordowałam i tyle. Ale warto było :-) Skrętki zostały zabrane na grilla do znajomych, gdzie pożarto je bez ceregieli, nie zważając wcale na mój mozół...

Przepis:

  • 25g masła
  • 400 ml mleka (z części mleka i drożdży przygotować rozczyn drożdżowy)
  • 100 ml jogurtu naturalnego
  • 25g świeżych drożdży
  • 1 duże jajko
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 łyżeczki grubej soli
  • 200g mąki sitkowej (można zastąpić mąką pszenną)
  • 550g mąki pszennej

Dodatkowo:

  • 1 roztrzepane jajko
  • 1 i ½ łyżeczki grubej soli
  • ½ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu

Masło rozpuścić w rondlu, dodać mleko. Miksturę przelać do miski, 
dodać jogurt naturalny, rozczyn drożdżowy oraz 4/5 przygotowanej mąki. Zagnieść ciasto i przełożyć je na omączony blat, zagnieść ponownie wykorzystując resztę przygotowanej mąki. Ciasto powinno być elastyczne i i nie lepić się do rąk. Rozwałkować je na prostokąt o wym. 20 x 60 cm, posmarować jajem i oprószyć przygotowaną solą i pieprzem lub ziarnami. Tak przygotowane ciasto tniemy na 20 pasków o szer. ok. 3 cm. Każdy z pasków skręcamy wokół własnej osi. Otrzymane skrętki układamy na papierze do pieczenia, mocno dociskając końce skrętków do blachy. Odstawiamy na ok. 40 minut pod przykryciem, aby podrosły. Pieczemy w rozgrzanym do 225 st. C piekarniku ok. 12 minut.

I gdyby nie to skręcanie to uznałabym wypiek za bezproblemowy ;) Za to jeśli chodzi o smak, to kolejny raz przekonuję się, że niekoniecznie lubię, gdy w tego typu wypiekch jest jajko... No ale to moje subiektywne zdanie ;) Reszta jedzących nie była tak marudna :-)))

No i jeszcze jako drożdżowy lewus ;) wkładam skrętki do drożdżowej akcji durszlakowej :-)



piątek, 10 lipca 2009

Zostałam obdarowana...

pięciokilogramową skrzyneczką czarnej porzeczki... Fajnie? No pewnie tak, ale... Nie mam koncepcji na szybkie przetwórstwo (sokownika też nie mam) :( 

Niemniej stanowczo COŚ muszę zrobić, zanim zjedzą mnie i je muszki owocówki ;)

poniedziałek, 6 lipca 2009

Weekendowa Piekarnia nr 38, cz. 2 - chleb z pieczonymi ziemniakami, pieczonym czosnkiem i rozmarynem


A oto druga propozycja Ani do tego wydania Weekendowej Piekarni, czyli drozdżowy chleb z pieczonymi ziemniakami, a u mnie dodatkowo z pieczonym czosnkiem i rozmarynem :-) Kolejny bezproblemowy (?) wypiek, problemem był jedynie upał i dlatego mój chlebuś skończył w dwóch niewielkich keksówkach. Za szybko ciasto wyrosło, potem przerosło i zrobiło się zbyt luźne aby skończyć w ładnym bochenku ;) Niemniej chleb aromatyczny, pyszny i z fajną skórką.

Przepis:

pate fermentee:

  • 150 gr mąki pszennej chlebowej
  • 98 gr wody
  • 3 gr soli
  • 0,3 gr świeżych drożdży (dosłownie odrobinka - tyle co ziarnko słonecznika)

ciasto właściwe:

  • 275 gr mąki pszennej chlebowej
  • 75 gr mąki pszennej razowej
  • 217 gr wody
  • 9 gr soli
  • 6 gr świeżych drożdży
  • 125 gr pieczonych ziemniaków
  • pate fermentee
  • opcjonalnie - zioła lub pieczony czosnek (więcej informacji na końcu przepisu)

Przygotowujemy najpierw pate fermetee - czyli najpierw rozpuszczamy drożdże w wodzie, potem dosypujemy mąkę i sól i mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji. Przykrywamy i odstawiamy na 12-16 godzin.
Zanim przystąpimy do przygotowywania ciasta musimy upiec ziemniaki (najlepiej w piekarniku). J.Hamelman razi by tylko porządnie umyć ziemniaki i zostawić je ze skórką (później da ona ładny efekt optyczny w chlebie). Upieczone ziemniaki po ostygnięciu siekamy.
Gdy mamy już wszystko gotowe mieszamy składniki ciasta bez pate fermentee. Wyrabiamy kilka minut by wszystko dobrze się wymieszało. Dodajemy wtedy pate fermentee (najlepiej podzielić na małe kawałki co ułatwi mieszanie) i wyrabiamy ponownie. Ciasto będzie miało dosyć gęstą konsystencję, lecz ziemniaki zawierają w sobie dużo wilgoci i należy być bardzo ostrożnym z dodawaniem zbytniej ilości wody podczas wyrabiania ciasta. Ciasto po wyrobieniu powinno być elastyczne i mieć średnio rozwinięty gluten. Przed końcem wyrabiania ciasta możemy dodać inne dodatki, o których mowa na końcu przepisu.
Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 i 1/2 godziny. Po 45 minutach wyrastania składamy ciasto.
Po tym czasie kształtujemy początkowo bochenek i zostawiamy na chwilę na omączonej lekko stolnicy gładką powierzchnią do dołu przykryty ściereczką. Po 10-20 minutach ostatecznie kształtujemy nasz bochenek (okrągły czy podłużny) i wkładamy do wyrastania do koszyka (lub odpowiednio przygotowanej foremki). Przykrywamy i zostawiamy na 1 godzinę 15 minut do ponownego wyrośnięcia.
Nagrzewamy w tym czasie piekarnik do 230 C. Chleb po wyrośnięciu nacinamy i wkładamy do piekarnika i pieczemy z parą. Gdy na chlebie pojawi się kolor uchylamy na chwilę drzwiczki piekarnika by pozbyć się pary i dopiekamy w suchym piekarniku. Chleb piecze się około 40 minut. Nabierze on od ziemniaków pięknego koloru i gdyby ciemniał zbyt szybko, należy obniżyć temperaturę do 220 C. Chleb musi się wypiekać stosunkowo długo co spowodowane jest wilgocią w ziemniakach.
Gotowy chleb studzimy na kratce.

Opcjonalnie można do tego chleba dodać różnych ziół by urozmaicić jego smak. Zioła dodajemy pod koniec wyrabiania ciasta.
Na przykład można dodać świeżego rozmarynu - posiekane listki. Proporcje to 1% wagi rozmarynu w stosunku do wagi mąki - czyli w naszym przypadku 500 gr mąki - 5 gr rozmarynu.
Innym dodatkiem jest szczypiorek (również posiekany) - w stosunku 1,5 - 2 % (czyli 7-10 gr).
Możemy też dodać pieczony czosnek w proporcji 3% (15 gr). bierzemy świeżą główkę czosnku i ucinamy jej górną część. Czosnek skrapiamy oliwą i pieczemy w piekarniku w 180 C - aż zmięknie. Jak przestygnie - wyciskamy upieczone ząbki czosnku i dodajemy do wyrabianego ciasta na początku razem z ziemniakami.
W końcu można zrobić kombinacje pieczonego czosnku i ziół - jak kto lubi!

Z fasolką po bretońsku jest idealny ;) A że jest drożdżowy więc myk do zabawy z drożdżami ;)

niedziela, 5 lipca 2009

Weekendowa Piekarnia nr 38, cz. 1 - buły na zakwasie, z orzechami i śliwkami


Ania zaprosiła mnie tym razem do 38 Weekendowej Piekarni, wybierając dwa świetne przepisy i tym samym  nie dając mi możliwości wyboru ;) Choć baaaardzo się opierałam przed pieczeniem chleba i bułek jednocześnie... Opór został jednak złamany i akurat z tego się cieszę :-)
Z poniższego przepisu, idąc za wskazówkami mistrza JH, upiekłam bułki, a właściwie to buły... Wielkie są! Jest ich 8, choć spokonie mogło być 12 ;) Na smak to nijak nie wpływa, więc jest OK :-) 
Przepis:
Zaczyn:
  • 100g mąki pszennej chlebowej 
  • 60g wody
  • 20g zakwasu pszennego  

Ciasto właściwe:

  • 275g mąki pszennej chlebowej 
  • 125g mąki pszennej razowej
  • 270g wody
  • 25g miękkiego masła
  • 10g soli
  • 7-8g świeżych drożdży
  • cały zaczyn
  • 60-65 g orzechów laskowych
  • 60-65 g śliwek suszonych grubo pokrojonych 

Wykonanie:

Wymieszać składniki zaczynu aż się dobrze połączą - powstanie bardzo gęsta masa. Przykryć i zostawić na 12-16 godzin.

Wyprażyć orzechy laskowe - w tym celu nagrzać piekarnik do temperatury 180-200 stopni C, wsypać całe orzechy na blachę. Włożyć do piekarnika na środkową półkę na 8-12 minut.  

Gdy zaczyn jest gotowy, wymieszać składniki ciasta prócz orzechów i śliwek. Ciasto wyrobić, a pod koniec wyrabiania dodać właśnie orzechy i śliwki. Wyrobić jeszcze chwilę do równomiernego wymieszania. Zostawić pod przykryciem na około 1-1,5 godziny. Jeśli wyrasta 1 godzinę nie trzeba składać ciasta, jesli 1,5 godziny należy je złożyć po około 45 minutach. 

Ukształtować bochenek i pozostawić do wyrośnięcia w koszyku lub w formie wysmarowanej tłuszczem i posypanej otrębami. Ja podzieliłam ciasto na 8 części, ukształtowałam bułki i pozostawiłam do wyrośniecia na 1 godzinę. 

Piekarnik nagrzać do 235 stopni C. Włożyć chleb/ bułki do piekarnika i piec z parą. Po 15 minutach skręcić temperaturę do 215 stopni C i piec dalsze 25-30 minut.  

Ostudzić na kratce.
 
Najlepsze z masłem, chociaż z wędliną też dobrze smakują. Kompletnie bezproblemowe w wykonaniu i przez to (oraz przez nadmiar zakwasu pszennego) będą często u mnie wracały :-)

sobota, 4 lipca 2009

Weekendowa Cukiernia # 7

Delikatny biszkopt z kremem jogurtowym i jagodami.

Robiłam to ciasto zgodnie z przepisem jaki podałam, zapraszając Was do Weekendowej Cukierni nr 7 :-) Ciasto piekłam jako tort na urodziny córci i wszyscy goście byli zachwyceni jego delikatnością.

A w tajemnicy dodam, że również wyśmienicie smakuje z malinami i jeżynami ;)

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin