poniedziałek, 31 sierpnia 2009

grillowanie AD 2009

Ten post miał w moich "roboczych" datę 5 maja... Od tego czasu wrzucałam sobie fotki z grillowania. Przyznaję szczerze i bez bicia, że nie grillujemy często. Nie mamy po temu dogodnych warunków, a i chyba nie jesteśmy jednak pasjonatami tego rodzaju sportu ;) Ale coś tam jednak ugrillowaliśmy w tym sezonie ;)

Oto w fotograficznym skrócie nasze grillowanie w sezonie 2009:

Morskie ryby wszelkiej maści, z solą morską, świeżym pieprzem i imbirem, lekko tylko skropione cytryną.

Ciasta najlepiej drożdżowe z owocami, może nie grillowane, ale "pod grilla" idealne.


Szaszłyki warzywne z kurzęcymi cyckami, papryka, pieczarka, cukinia, cebula, czosnek, kawałek mięsa... i tak cały czas. Lekka sól, delikatny tymianek i rozmaryn, skropione oliwą. Idealne.

Boczek. O tak, temu panu mówimy zawsze głośno TAK. Wsadzony dzień wcześniej w zwykłą przyprawę do grilla, w towarzystwie musztardy dijońskiej... mniam...

Filet z kurczaka w mleczku kokosowym, z imbirem i papryczką chilli... Jak się dzień wcześniej przygotuje, to moim zdaniem nie ma nic lepszego... Ostre!

Bywało też zupełnie warzywnie... Świeże warzywa z oliwą i suszonymi ziołami. 

I hit sezonu tegorocznego, mianowicie karkówka pieczona w folii z owocami: rodzynki, suszone sliwki i banan... Genialne!

I tak nam minął ten grillowy sezon. Skromnie, patrząc na inne fantastyczne wyczyny grillowe, ale akurat na naszą miarę :-)

niedziela, 30 sierpnia 2009

Weekendowa Cukiernia nr 11, suplement ;)


A tak wygląda jabłecznik francuski ze śliwkami ;) I znowu, tak jak poprzednio, piekłam w większej tortownicy (26 cm), tak że ciasto cienką warstwą przykrywało jej dno, no i dałam dużo owoców... Wyszło mniam, mniam :-)

I przy okazji, zupełnie przypadkiem, ciacho trafia do śliwkowej zabawy :-)

piątek, 28 sierpnia 2009

Francuski jabłecznik czyli WC nr 11 ;)


Jedna z wielu wersji jabłecznika francuskiego w moim domu wygląda właśnie tak :-) Jest to wersja baaaardzo jabłkowa, którą lubie najbardziej. A ponieważ nie umiem zrobić na przykład jabłkowego strudla dlatego wkładam do "francuza" niebotyczne ilości jabłek. Tu jest coś ok 1 kg... ;) Ciasto wtedy delikatnie przenika jabłuszka, a na wierzchu tworzy się fajny jajeczno-śmietanowy omlet. I powiem Wam, że mimo takiej ilości jabłek ciasto wogóle nie jest rozpaćkane i doskonale sprawdza się w podróży :-)

Przepis na ten jabłecznik można sobie przypomnieć tu. Piekę też czasami to ciasto ze śliwkami i brzoskwiniami. I z każdym z tych owoców smakuje genialnie :-) Zachęcam do prób i eksperymentów.

Ten kawałek pozował do zdjęcia, bo tak po prawdzie, to całe ciasto zostało zabrane w podróż na południe Polski i w dużej części pożarte przez moje Małe Dziecko ;)

czwartek, 27 sierpnia 2009

schab w sosie cukiniowym


I proszę, jednym daniem można błysnąć w dwóch kulinarnych akcjach ;) 


Taki obiad pojawia się u mnie w domu dosyć rzadko. Nie z przyczyn finansowych ;) czy z powodu lenistwa ;) Ot, po prostu bardzo rzadko jada się w moim domu inne mięso niż drobiowe lub rybie :-) Nie gustujemy w wieprzowinie, sporadycznie jadamy wołowinę i cielęcinę, dosyć często drób wszelaki i bardzo często rybki. No taki mamy gust i już :)
Dzis natomiast zebrało nam się na taki oto schabik. Danie błyskawiczne i smaczne.
Przepis na 4 porcje:
  • 4 kawałki rozbitego schabu, umyte, osuszone, posolone i popieprzone
  • 1 młoda cukinia ok 250 g
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 łyżki oleju
  • 4 łyżki gęstej śmietany
  • sok z 1/2 cytryny
  • sól, pieprz
  • kilka listków świeżej bazylii
  • ew. woda

Cukinię umyś i pokroić w plasterki. Czosnek obrać,  zmiażdżyć i podsmażyć na 2 łyżkach oleju. Dodać cukinię, wymieszać, przykryć i dusić do miękkości, ew podlac ciut wodą. Dołożyć śmietanę, posolić, popieprzyć i wszystko razem zmiksować koncówką do zup. Doprawić sokiem z cytryny i drobno pokrojonymi listkami bazylii oraz ew solą i pieprzem. Sos gotowy :-)

Przygotowany schab smażyć na 2 łyżkach rozgrzanego oleju po 2 minuty z każdej strony.

Podawać oblany sosem i z ziemniakami z wody albo z czym kto lubi :-)

A jeśli na obiad będzie tylko schab z sosem, to mamy tłuszczowe danie MM :-)

środa, 26 sierpnia 2009

Pełnowartościowe...

Pożyczyłam sobie od mojej jedynej na świecie Macochy dużą książkę ze zdjęciami, których na bank nie powinnam oglądać zbyt często, bo od samego patrzenie czuję jak mi centymetrów przybywa tu i tam ;) Książka traktuje o ciastach i tortach i jest pod redakcją Annette Wolter. Przepisy w niej są przeróżne, jedne opatrzone napisem łatwe, inne wymagające więcej czasu, jeszcze inne trudne lub droższe. Ale jest też kategoria 'pełnowartościowe'... To dla mnie, a właściwie dla mojego sumienia taka kategoria akurat ;) Uspokajacz znaczy się ;)

No i z tej własnie kategorii pochodzi to ciasto. Zastanawiałam się jak zatytułować wpis, jak nazwać to ciasto i nie wymyśliłam nic mądrego. No bo jak? Maskarponowy krem z winogronami w chrupiącej otoczce? Może i tak :-)

Przepis:

  • 200 g pszennej mąki razowej
  • 75 g mielonych orzechów laskowych
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki miodu
  • 1 łyżka gęstej śmietany
  • 2 łyżki ziaren sezamu
  • 75 g miękkiego masła

z podanych składników zagnieść dosyć gładkie ciasto i owinięte w folię schować na godzinkę do lodówki. A piekarnik nagrzać  do 160 stopni z termoobiegiem.

  • 250 g mascarpone
  • 4 jajka
  • 100 g melasy buraczanej np.
  • 1 łyżka kaszy mannej
  • skórka i sok z 1 cytryny

wszystkie składniki umieścic w malakserze i zmiksować na gładką masę.

Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć ciastem z lodówki robiąc 3 cm brzeg, w środek wlać masę maskarponową i ułożyć

  • 500 g zielonych winogron

oczywiście umytych i odszypułkowanych, najlepsze będą te małe, bezpestkowe.

Całość wsadzić do piekarnika i piec 50-55 minut. Studzić na kratce. I najlepiej schłodzić przez noc w lodówce.

Jeśli zaś chodzi o 'uspokajacz', to wygląda to tak:

podzieliwszy ciasto na 12 porcji uzyskamy każdą o wartości 360 kcal, 10 g białka, 22 g tłuszczu i 29 g węglowodanów (fakt, pełnowartościowych)... I powiedzcie sami jak tu nie obdzielać sąsiadów ciastem??? To mój nowy sposób odchudzania hi hi hi... ;))

wtorek, 25 sierpnia 2009

cukinia też ma wnętrze... ;)


Czekał ten post edycji i się doczekał ;) W końcu prawie po wakacjach, dom wysprzątany, książki do szkoły zamówione w księgarni internetowej, bo komu by się chciało stać w kolejkach w taki upał? Obiadów jako takich raczej brak, o pieczeniu chleba pomarzyć można i tylko czasem jakieś ciasto wpadnie do piekarnika po to tylko, żeby zostać rozdanym wśród sąsiadek... 

A cukinia a'la gołąbki wpadła przypadkiem, gdy od znajomych dostałam kilka okragłych jak piłeczki (Bartek nie omieszkał zagrać w gola), zieloniutkich w paski niczym arbuz, własnoręcznie wychodowanych "dyniek".

Wnętrze to nic innego jak gołąbkowy farsz, czyli doprawione mięso mielone + gasza gryczana nieprażona tym razem i wsypana surowa + dodatkowo po jednej kolorowej papryce poszatkowanej. Cukinie trzeba było tylko wydrążyć i napełnić farszem, potem zapiekać ok 1 h w 200 stopniach C. I gotowe :-)

A dodatkiem była sałatka z pomidorów, odrobiny jogurtu i startego żółtego sera. Pasowała idealnie. Kolacja była genialna.

I jeszcze o cukinii, to nie jest jedyne cukiniowe danie podawane u mnie w domu. Teraz, w sezonie, niemal w każdym tygodniu obowiązkowo gotowany jest wielki gar leczo, ale takiego leczo po mojemu ;) Później się nim pochwalę...

środa, 19 sierpnia 2009

Weekendowa Cukiernia # 11. ZAPRASZAM :-)

W pierwszych słowach mojego zaproszenia informuję uprzejmie, że chwilowo jestem bardziej poza siecią niż w niej, dlatego też wszelkich odpowiedzi na Wasze ewentualne pytania udzielę jak tylko znajdę sieć ;)

Na wszelki jednak wypadek wybrałam przepis łatwy, smaczny i chyba dla każdego... Bo czy jest ktoś kto nie lubi jabłecznika/szarlotki/ciasta z jabłkami??? No jest? Nie ma...! ;))

Tak więc zapraszam do jabłecznika francuskiego :-)

Zanim podam przepis, jedna mała uwaga, to jest ciasto z serii "jak kto lubi". Jeśli lubisz dużo jabłek daj ich więcej, jeśli wolisz bardziej słodko dosyp cukru. Ja podaję przepis uśredniony ;) Dla moich dzieci jest trochę za mało słodki, dla mnie jest OK, dla mojego męża, nieustajaco dbającego o linię "wycieniowanego kolarza" ciasto jest za słodkie... Tak więc znajdźcie sami swój smak ;))

Przepis - Jabłecznik Francuski:

  • 75 g miękkiego masła
  • 150 g cukru
  • 2 łyżki cukru waniliowego
  • szczypta soli
  • 4 jaja
  • 100 g mąki pszennej tortowej
  • 50 g maki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • dowolne jabłka pokrojone w 'szesnastki' ok 3-5 średnich sztuk
  • 150 g creme fraiche lub gęstej śmietany (18% Zott jest OK)

Tortownicę o średnicy 24 cm delikatnie wysmarować masłem, piekarnik nagrzać do 170 stopni C. (z teromoobiegiem).

W misce utrzeć masło ze 100 gramami cukru i 1 łyżką cukru waniliowego, dosypać wymieszane mąki z proszkiem do pieczenia i wbić 2 jaja. Ucierać aż masa będzie puszysta. Wyłożyć do tortownicy, wygładzić powierzchnię. Obrane i pokrojone w szesnastki jabłka wyłożyc na ciasto i lekko docisnąć. Piec 35 minut na środkowej półce piekarnika. 

Śmietanę rozmieszać z pozostałym cukrem i cukrem waniliowym oraz jajami i wylać na podpieczone ciasto z jabłkami. Piec dalej jeszcze ok 25-30 minut. Po wyjęciu z piekarnika można opruszyć cukrem pudrem.

Polecam i smacznego :-)

czwartek, 13 sierpnia 2009

aksamitny sernik z jabłkami



Jest to moja propozycja do jabłkowej zabawy Grażynki. Grażynko, wiesz dobrze, że ja chętnie się bawię w kulinarne akcje, ale teraz jakoś nie mogę, coś się zawiesiło we mnie... Mam nadzieję, że reset nastąpi niebawem, tuż po drugiej części moich wakacji :-)

Ten sernik wyszperałam kiedyś na blogu u Dorotus i wtedy zastanawiałam się jak może smakowac takie połączenie... Nie byłam fanem serników owocowych czy z owocami, ale spróbować nie zawadzi. No i spróbowałam. No i przepadło. Teraz już jestem fanem serników z owocami ;) Niemniej ten z jabłkami jest moja pierwszą miłością ;) Oryginalny przepis jest tu, a ja ciut pozmieniałam po swojemu, ale tylko ciut... ;)

Przepis:

  • 1,5 szklanki  mąki pszennej
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 2 żółtka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cynamonu

Wszystko razem zagnieść w gładkie ciasto, formę prostokątną 28/32 cm wyłożyc papierem do pieczenia i rozwałkowanym ciastem. Włożyć do zamrażalnika na czas nagrzewania piekarnika do 180 stopni C. Przed włożeniem do piekarnika ciasto nakłuć widelcem, piec 15-20 minut.

  • 1 kg jabłek (piekłam jesienią z antonówkami i renetami, teraz z papierówką i z każdymi jest pysznie) obranych i pokrojonych na kawałki lub startych na tarce o grubych oczkach.

Jabłka wyłożyć na podpieczony spód, można skropic lekko cytryną, można opruszyć cukrem waniliowym. Ja tego nie robię.

  • 1 kg twarogu (używam aksamitnego twarogu do serników dr Oetkera, bo jest najlepszy ;))
  • 125 g margaryny (nie czuć jej kompletnie, więc niekoniecznie musi być masło)
  • 1 szklanka cukru pudru lub drobnego do wypieków
  • 1 duży cukier waniliowy
  • 4 jaja
  • 250 ml kwaśnej śmietany (18% zott na przykład)
  • 1 budyń śmietankowy bez cukru (na pół litra mleka)
  • 1 sernix

Margarynę z żółtkami, cukrem pudrem i waniliowym utrzeć w misce, dodać śmietanę i ucierając dalej dodawać twaróg. Wszystko ma stwaorzyć aksamitnie gładką masę serową. Białka ubić na sztywno i razem z budyniem i sernixem wymieszać delikatnie z masą serową. Wyłożyc na podpieczony i obłożony jabłkami spód i piec około 1-1,5 godziny w 170 stopniach C. Studzić w uchylonym piekarniku. 

Gorzką czekoladę rozpuścić w gorącym mleku i oblać sernik. Jeść najlepiej następnego dnia ;)

A gdyby ktoś nie lubił serników pieczonych ze spodem, to i tak niech się skusi. Spód jest a jakoby go nie było ;) nie przeszkadza zupełnie.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Weekendowa Cukiernia #10. Krajanka czy eklery...? Ważne, że z malinami ;)

Joanna z bardzo fajnego i bardzo rodzinnego bloga Notatki Kulinarne zaproponowała w tym wydaniu mojej ulubionej zabawy czyli Weekendowej Cukierni, coś dla mnie zupełnie nowego... No może gdzieś tam w zamierzchłej przeszłości robiłam jakąś karpatke, ale nie pamietam ;) Teraz natomiast robiłam ciasto parzone wiedząc co robię i bardzo mi się to podobało :-) 

Zastanawiałam się tylko nad formą tego ciasta, bo wydawało mi się, że jak zrobię w wersji zaproponowanej przez Joannę, to polegnę podczas krojenia... Nie wiem, wcale tak byc nie musiało. Ale wymyśliłam sobie, że zrobie krajankę w formie eklerów ;) Pracy niewiele więcej, efekt również niezły, a przynajmniej kroić nie potrzeba ;)

Przepis podaję jak u Joanny, choć coś tam zmieniłam...

Na ciasto parzone:

70g masła
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru 
200ml wody
200g mąki
5 jajek


Na nadzienie:


300g świeżych malin
50g cukru pudru 
1 litr śmietany
80g cukru
 
 

Zagotować wodę z masłem, cukrem i solą. Wsypać od razu całą mąkę i mieszać tak długo, aż masa zacznie odstawać od ścian garnka, uformuje się w kulę, a dno garnka pokryje się białawym nalotem. Masę przestudzić.Do masy dodawać kolejno jajka i ciągle ja ucierać, aż nabierze konsystencji miękkiego, łatwo się rozsmarowującego ciasta parzonego.
Za pomocą rękawa cukierniczego wyciskać ciasto na blachę w dosyć sporej odległości, tworząc eklery długości palca i grubości dwóch. Piec 20-30 minut w 220 stopniach, aż eklery będą zalotnie złociste. Przestudzić i jeszcze lekko cieple przekroić.
Maliny przebrać, posypać cukrem pudrem i skropić rumem.  
Śmietanę z cukrem ubić na sztywno i wypełnić nią eklery i dołożyc po kilka malin.

Łyżkę rumu (lub olejek rumowy) i łyżkę soku z cytryny rozetrzeć z odpowiednią ilością cukru pudru na lukier i posmarować nim eklery.

Smacznego :-)

Są pyszne! Delikatne i orzeźwiające. Nutka rumu i odrobina cytryny powodują, że eklery nie są mdławe (a do tej pory z tym mi się kojarzyły).

PS. Można również nadziewać kremem budyniowym. A maliny powodują, że eklery stają się moją propozycją do Iwkowego zawrotu głowy ;)

sobota, 8 sierpnia 2009

ciasto marchewkowe z twarożkiem waniliowym

To jest ciasto, na które przepis dostałam od mojego 15-letniego sąsiada Jacka i obiecałam, że upiekę i pokażę na blogu. Tak więc Jacku, Twoje ciasto w pełnej okazałości :-) 

A z zamiarem upieczenia ciasta marchewkowego nosiłam się juz czas jakiś i podchodziłam do tematu jak pies do jeża ;) no bo z marchewką w cieście to mi sie sernik kojarzył, taki ohydny z zamierzchłych czasów... A tu proszę, niespodzianka! Przepyszne ciasto, wilgotne, aromatyczne i idealnie nadające się do podania w towarzystwie waniliowego twarożku na przykład.

Przepis:
  1. 4 jajka (osobno białka i żółtka)
  2. 200 g cukru (śmiało można mniej)
  3. 250 g mąki
  4. 150 g roztopionego masła
  5. 2 łyżeczki cynamonu
  6. 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  7. 2 łyżeczki sody oczyszczonej (dałam 1)
  8. 300g-350g utartej i odciśniętej marchewki

Rozgrzać piekarnik do 180 stopni C. Foremkę (niewielką) wysmarować masłem.

Białka ubic na sztywno, dodawać cukier na przemian z żółtkami. Do masy jajecznej wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem, soda i cynamonem i ubijać na najwolniejszych obrotach. Wlać masło, dodac utartą marchewkę i jeszcze chwilkę ubijać.

Ciasto przelać do foremki i piec w 180 stopniach ok 35-40 minut, do momentu aż wetknięty patyczek po wyjęciu będzie suchy. Wyjąć i studzić chwilę w foremce, a następnie na kratce.

Twarożek waniliowy:

  1. kostka chudego twarogu
  2. ok. 200 ml kremówki
  3. duży cukier wanilinowy

Wszystko umieścic w misce i zmiksować końcówką do zup lub wlożyć do blendera i zmiksowac na gładką, jedwabistą masę. Podawać z ciastem marchewkowym ;-)

Ciasto jest łatwe w przygotowaniu, szybko się robi, wyśmienicie smakuje i błyskawicznie znika. Polecam :-)

niedziela, 2 sierpnia 2009

Weekendowa Cukiernia nr 9...


Małe usprawiedliwienie na początek... Śmierć odwiedziła moją Rodzinę i zabrała ze sobą mojego Tatę... Kiedyś dojdę do siebie, teraz jest dziwinie. Więc wpis wyglada jak wygląda...

Maids of honour. Nie piekłam ich drugi raz, tamte powstały krótko po tym, gdy Kasia napisała o nich na swoim blogu. Miałam co prawda zamiar popełnić je drugi raz w zmienionej wersji smakowej, ale się nie złożyło...

Jeśli chodzi o drugą propozycję, to Kasiu bardzo Ci dziękuję za wyśmienity przepis na świetne ciasto! Upiekłam je wczoraj i nie zdążyłam zrobić fotek, bo zniknęło w mgnieniu oka... Żałuję, że nie zrobiłam z podwójnej porcji. Jest wilgotne i aromatyczne, do tego błyskawiczne w wykonaniu i efektowne! Podałam z bitą śmietaną i macerowanymi brzoskwiniami. I będę wracać do tego ciasta jeszcze nie raz. Wchodzi do mojego żelaznego repertuaru :-)

Wklejam tutaj przepis, który jest kopia z bloga Kasi i tylko jedną zmianę małą zrobiłam, zmniejszyłam ilość cukru do 2/3 szklanki, ale i tak ciut za słodkie wyszło i teraz będę piec z 1/2 szklanki cukru:

Ciasto brzoskwiniowe z kandyzowanym imbirem
forma ø 23 cm, szklanka = 250 ml

1 szkl. mąki
szczypta soli
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sproszkowanego imbiru
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 szkl. miękkiego masła (daję 60 g)
1 łyżeczka otartej skórki z cytryny
3/4 szkl. drobnego cukru do wypieków (ważne, żeby był drobny!!!)
1 jajko
1 żółtko
3/4 szkl. zmiksowanych świeżych brzoskwiń (1-2 owoce w zależności od wielkości)
2 łyżki drobno pokrojonego kandyzowanego imbiru

Wykonanie:
Piekarnik nastawić na 175°C. Formę wysmarować masłem, dno wyłożyć papierem do pieczenia, a boki oprószyć mąką.

Wymieszać w misce mąkę, sól, sodę, proszek do pieczenia, sproszkowany imbir i cynamon. Odłożyć na bok.
Brzoskwinie sparzyć wrzątkiem, obrać ze skórki i zmiksować na puree.

W następnej misce bardzo dokładnie rozetrzeć masło ze skórką cytrynową (do białości). Stopniowo wsypywać cukier i miksować aż masa będzie biała i puszysta. Dodać jajko, dobrze zmiksować. Dodać żółtko i znów zmiksować. Teraz zmniejszyć obroty na najwolniejsze (lub w ogóle odłożyć mikser i wziąć łyżkę - jak ja to robię). Połowę mieszanki mącznej przesiać do masy maślano - jajecznej i wymieszać delikatnie tylko do momentu połączenia się składników. Wlać puree brzoskwiniowe i wmieszać je w masę. Teraz dodać drugą połowę mąki i kandyzowany imbir i znów delikatnie wymieszać, aby składniki tylko się połączyły.
Ciasto przełożyć do formy, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około 35 min.Wyjąć, ostudzić przez 10 min i wyjąć z formy. Przygotować macerowane brzoskwinie i/lub bitą śmietanę.

Macerowane brzoskwinie (autorka nie podaje proporcji - poniżej proponuję sprawdzone przeze mnie proporcje)
(1 nieduża miseczka)

1 duża brzoskwinia
sok z pół cytryny
1 łyżeczka cukru pudru

Brzoskwinię sparzyć wrzątkiem i obrać ze skóry. Pokroić na ósemki i jeszcze na pół (lub mniejsze, jak ktoś woli). Cukier wsypać do miseczki, zalać sokiem z cytryny, wymieszać. Dołożyć pokrojone brzoskwinie i całość wymieszać. Gotowe!

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin