niedziela, 31 maja 2009

Koktail egzotyczny

Koktail z zupełnych resztek... ;)

Z przygotowania całkiem innych potraw zostało mi trochę soku ananasowego, kilka kostek białej czekolady. Na dnie półlitrowej butelki smutno tkwiła reszta Finlandii. Gdzieś tam w barku stała też butelka z koniakiem i kokosowy likier. No i się zamieszało ;)

  • 3 części soku z ananasa
  • 2 części rumu w oryginale, a u mnie wódki i koniaku razem
  • 2 części likieru kokosowego
  • 3 części białej czekolady Alpen Gold ( 2 kostki to jedna część)
  • lód

sok ananasowy zagotować, zdjąć z ognia i włożyć do niego czekoladę. Mieszać do rozpuszczenia. Dodać cały alkohol i dobrze schłodzić. Podawać z dużą ilością lodu w kieliszkach do koktailu, których ja niestety nie posiadam;(

Ale oczywiście piję Wasze zdrowie :-)) i koktail umieszczam w majowych drinkach.

łososiowe gniazdka ;)


Kończą się majowe śniadania...  Tyle szumnych planów i pomysłów i ciągle ten brak czasu... Bo trzeba się jednak przyznać do tego, że w moim domu wspólne śniadania jada się bardzo rzadko :( W tygodniu jest to niewykonalne, a w weekendy też nie zawsze się udaje. Teraz, gdy sezon maratonów rowerowych MTB w pełni, na wspólene śniadanie nawet w niedzielę szans brak, niestety. Niemniej dziś się udało :-) No i na tę okoliczność były "łososiowe gniazdka".

Przepis:

  • jajka ugotowane na twardo
  • plastry wędzonego łososia podzielone na paski
  • majonez
  • rzodkiewki
  • kapary

Ugotowane jaja przekroić w poprzek na pół, owinąć dookoła każdej połówki pasek z łososia i spiąć wykałączką, żeby się trzymał. I gniazdko gotowe :-) Udekorować majonezem, plasterkami rzodkiewek i kaparami. Podawać na liściach sałaty i w towarzystwie domowego razowca z dynią.

Dodatek kaparów jak nic kwalifikuje te jajeczka do potrawy afrodyzjakowej ;)

sobota, 30 maja 2009

surimi z czerwonym akcentem ;)

"Wprawdzie krab w czystej postaci ma wiekszą moc, ale za to ukochana osoba krócej gotując będzie miała wiecej czasu na miłość ;)"

Pierwowzór tej sałatki można znaleźć u Gani. Kiedy ją zbaczyłam pierwszy raz, to sobie pomyślałam, że chyba jednak nie, ale... No właśnie, przecież poznawanie nowych smaków jest takie pociągające ;)) W końcu przyszedł czas na jej zrobienie. No i tu mały pech, wszystko w lodówce jest z wyjątkiem czerwonej cebuli. Trudno. Jedyne czerwone co w domu było, to suszona żurawina ;) Tak więc moja sałatka jest zupełnie na słodko, ale z czerwonym akcentem wg przepisu ;)

Przepis:

  • 125 g surimi
  • 3 łodygi selera naciowego
  • 1/2 puszki ananasa w kawałkach
  • garść suszonej żurawiny
  • 2 łyżeczki majonezu kieleckiego (!!!)

Paluszki krabowe pokroić w centymetrowej długości kawałki, podobnie seler naciowy. Ananasa odsączyć na sitku. Wszystkie składniki przełożyć do miski, dodać żurawinę i tyle majonezu, by tylko delikatnie składniki sałatki zespolić ze sobą. Schłodzić w lodówce. Gotowe :-)

Dlaczego majonez kielecki akurat? Ano daltego, że spośród wielu majonezów na rynku jest chyba jedynym, którego skład jest zgodny z dietą MM. Akurat w przypadku tej sałatki nie ma to wiekszego znaczenia, bo ona sama zgodna z dietą MM nie jest. Natomiast użycie tego konkretnego majonezu powoduje, że do sałatki nie są już potrzebne żadne przyprawy :-)

Sałatka jest bardzo smaczna, krucha i słodka. Robi się ją błyskawicznie i zjada z wielką przyjemnością.

piątek, 29 maja 2009

sardynkami w towarzystwie suszonych pomidorów nadziewane oliwki zielone :)


Mam chwilę czasu i mogę sobie pozwolić na zrobienie takich fikuśnych cudeniek ;) Inspiracja znowu zaczerpnięta z majowej "Kuchni". Dawno temu kupowałam ten magazyn namiętnie, potem nastał taki czas, że wiecej było w nim reklam niż treści, więc sobie darowałam. Teraz, po ładnych paru latach kupiłam ostatni numer i znowu mnie gazeta zachwyciła :-) Może dlatego, że przepisy w niej zawarte doskonale trafiają w mój gust? No i te piękne zdjęcia... ech... jak ja bym chciała tak umieć fotografować jedzenie...

Przepis:

Oliwki faszerowane sardynkami i suszonymi pomidorami czyli moja propozycja w Sałatkowym Barze :-)

  • 20 sztuk zielonych oliwek bez pestek
  • sardynki z puszki
  • kilka suszonych pomidorów z zalewy oliwowej
  • łyżka owej zalewy w razie potrzeby

Sardynki i pomidory dokładnie miksujemy i jeśli masa wyjdzie zbyt sucha dolewamy do niej oliwę spod pomidorów. Oliwki nacinamy i nadziewamy przygotowaną masą. Gotowe :-)

Mi zostało trochę farszu, więc wkroiłam do niego ogórka kiszonego i zmieszałam z twarogiem. Wyszła pyszna pasta kanapkowa. Idealna do krakersów z pieprzem, o których później :-)

czwartek, 28 maja 2009

makowe sakiewki z truskawkowym sosem :)


Bardzo mi się spodobał taki sposób podania naleśników jaki zobaczyłam w majowej "Kuchni". Faktycznie jest efektowny, ale i pracochłonny... Tak więc sakiewek zrobiłam trzy sztuki, a resztę naleśników zrolowałam najzwyczajniej w świecie. Na smak nijak to nie wpłynęło i rodzina paluszki po obiadku oblizywała ;)

Przepis:

Farsz:

  • 500 g  jogurtu greckiego
  • cukier waniliowy

Przygotować sitko wyścielone gazą (u mnie tetra), umieścić je nad jakimś pojemnikiem i wyłożyć na nie jogurt. Zakryć i odstawić do lodówki najlepiej na noc, a w każdym razie na czas, aż na sitku pozostanie kremowy serek, a serwatka spłynie sobie do pojemnika umieszczonego pod sitkiem. Tak powstały serek wymieszać z cukrem waniliowym i farsz gotowy :-)

Ciasto:

  • 1 szklanka mąki
  • 0,5 szklanki wody
  • 0,5 szklanki mleka
  • 3 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 2 łyżki stopionego masła
  • 1 czubata łyżka suchego maku
  • szczypta soli
  • paski skórki z cytryny
  • mięta do dekoracji

wszystkie składniki połączyć razem w cisto naleśnikowe, ma mieć konsystencję raczej rzadszą niż gęstą. Usmażyć naleśniki, najlepiej na suchej, teflonowej patelni. Na środku każdego umieścić trochę farszu i zebrać w sakiewkę. Obwiązać ją paseczkiem skórki z cytryny.

Sos truskawkowy:

  • truskawki

należy je po prostu zmiksować.

Sakiewki ustawić na talerzykach wcześniej polanych sosem truskawkowym, udekorować listkami mięty i całymi truskawkami, i po prostu zjadać :-)

I jest to moja propozycja do zabawy w naleśniki ;)

środa, 27 maja 2009

100! wpisów, więc sobie wypijmy ;-)

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz mogłam napić się alkoholu... Ciągłe łykanie leków antybiotykowych w celu zapobieżenia infekcji ogólnoustrojowej wyklucza picie drinków alkoholowych...

Na szczęście alkohol nie gra w moim życiu dużej roli i doskonale mogę się bawić przy bezalkoholowych koktailach, takich jak na przykład ten :-)

Niby zwykły koktail truskawkowy, jakich teraz wypija się każdego dnia nieskończone ilości, ale jednak nie do końca zwykły ;)

Przepis:

  • truskawki
  • fruktoza/cukier
  • jogurt grecki
  • mleko
  • kawałek imbiru przeciśniętego przez praskę

Truskawki z fruktozą zmiksowałam w blenderze, dodałam jogurt grecki i mleka tyle tylko, aby koktail nie był zbyt gęsty. Dobrze schłodziłam. Gotowe.

Nie muszę dodawać, że było pyszne.... :-)

wtorek, 26 maja 2009

Szparagi po flamandzku :-)

Być może, że Flamandowie oprócz tańca zajadają się tak przygotowanymi szparagami. Nie wiem ;) Przepis znalazłam w dołączonej do majowego wydania "Kuchni" książeczce "Księga afrodyzjaków"... i postanowiłam go wypróbować :-)

Przepis - celowo bez ilości składników:

  • zielone szparagi
  • ugotowane na twardo jajka
  • pęczekzielonej pietruszki
  • wędzona szynka
  • masło do smażenia szynki
  • sól
  • pieprz

Jajka obrać i drobno posiekać. Natkę pietruszki również drobno posiekać i wymieszać z jajami. Szynkę pokroić w niewielkie kawałeczki i podsmażyć na maśle do momentu, aż większość kawałeczków stanie się chrupiąca. Dołożyć do jajek z natką zostawiając masło na patelni, doprawić solą i pieprzem. Szparagi ugotować w lwkko osolonej wodzie, odcedzić, ułożyć na półmisku, polać masłem spod szynki i obsypać przygotowanymi jajami z szynką i pietruszką.

Można podawać jako przekąskę lub danie kolacyjne. My zjedliśmy na kolację... ;)

niedziela, 24 maja 2009

Pieczony kurczak w towarzystwie ciecierzycy z tymiankiem

Ledwo co zdążyłam... ale się udało :-) Aga-aa i jej blog Eksperymentalnie to patroni tygodnia z ciecierzycą, bardzo smakowitej zabawy :-) Plany miałam baaardzo szumne, a to sałatka, a to hummus, a to zupka... Miałam. Nastepnym razem sie poprawię ;)

A teraz mój kurczak z ciecierzycą i tymiankiem.

Przepis - nie podaję ilości celowo:

  • ciecierzyca, najlepiej ugotowana a nie z puszki
  • oliwa z oliwek
  • tymianek suszony lub świeży
  • sól
  • świeżomielony pieprz
  • filety z kurczaka

Filety z kurczaka umyć, osuszyć i rozbić delikatnie. Opruszyć solą, pieprzem i tymiankiem, solidnie skropić oliwą i odstawić do lodówki na kilka godzin. Rozgrzać piekarnik z opiekaczem lub grill i upiec filety.

Na rozgrzaną patelnię wlać oliwę z oliwek i wsypać ciecierzycę oraz tymianek. Obtoczyć cieciorkę w oliwie i tymianku, posolić i popieprzyć.

Podawać z selerem naciowym albo zieloną sałatą, albo ogórkami, pełna dowolność.

Taka wersja ciecierzycy to moja ulubiona wersja. Ziarenka pięknie się błyszczą od oliwy i smakowicie chrupią, a tymianek podkreśla ich orzechowy smak.

Pszenny chleb z ciecierzycą i pieprzem, czyli


32.ga Weekendowa Piekarnia, tym razem pod dowództwem Agi-aa z bloga Eksperymentalnie. Aga zaproponowała dwa chleby, obydwa z ciecierzycą w różnej postaci, łącząc tym samym Weekendową Piekarnię ze swoim Tygodniem Ciecierzycy. I chwała jej za to, bo mimo szumnych ciecierzycowych planów niewiele udało mi się zrealizować.

Przepis na chleb podaję za Agą-aa, ze swoimi dopiskami:

  • 500 g mąki pszenna typ 850
  • 220 ml wody + musiałam dolać ok 100 ml
  • 2 łyżki oliwy
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1,5 łyżeczki cukru
  • 7 g drożdży instant
  • 2 łyżki mleka w proszku
  • 175 g ugotowanej ciecierzycy (bez płynu)

Wszystkie składniki z wyjątkiem ciecierzycy (tę dosypałam po sygnale dżwiękowym) umieściłam w maszynie do chleba z zamiaram upieczenia tym razem chleba w maszynie właśnie... Ale oczywiście znowu mi się nie udało. Ciasto okazało się tak fantastycznie plastyczne, że po wyrośnięciu i pierwszym odgazowaniu przez maszynę, wyjęłam je na blat i zrolowałam z niego jeden bochenek (ja wolę większe chleby niż mniejsze). Przykryłam ściereczką i zostawiłam do wyrośnięcia. Po 30 minutach bochen był już wielki,

posmarowałam go śmietanką i opruszyłam świeżomielonym kolorowym pieprzem oraz wykonałam pseudo nacięcia ;) Wsadziłam do nagrzanego do 200 stopni C piekarnika i piekłam prawie 40 minut.

 Chleb jest wyśmienity. Delikatny miąższ z kawałeczkami cieciorki, pachnąca i chrupiąca skórka. Po prostu marzenie...

Malinowe parfait z likierem amaretto


"Parfait (doskonały, całkowity, wykończony, fr.: parfait) to potrawa wyczarowana z wyjątkowo szlachetnych składników i bardzo delikatnego farszu. Substancjami wiążącymi parfait są zazwyczaj żelatyna lub żółtka, a gwarantem luźnej i lekkiej struktury - śmietana, którą należy ostrożnie połączyć z masą. Gotowy farsz przekłada się do terriny lub tymbaliki i odstawia do lodówki, aż do momentu stężenia." Tyle cytat.

Czwartą edycję Weekendowej Cukierni poprowadziła Karolcia z bloga for the Body and Soul, proponując właśnie parfait.

Zwlekałam z wykonaniem i mam za swoje. Pogoda dziś kompletnie nie malinowa, za to lodowa ;)

Przepis - jest kopią z bloga Karolci, a ja literalnie trzymałam się jego (no prawie).

  • 100 g ciasteczek amaretti -  dałam zwykłe herbatniki
  • 500 g malin (mogą być mrożone)
  • 110 g drobnego cukru - zamieniłam na 3 łyżki fruktozy
  • 3 jajka
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 szklanka (250 ml) śmietanki kremówki
  • 100 ml likieru amaretto
  • świeże maliny do dekoracji (opcjonalnie)

1. Formę keksówkę - ja owalne naczynie żaroodporne - o pojemności 1,5 L wyłożyć folią spożywczą, tak aby jej dłuższe końce zwisały na zewnątrz.
2. Ciasteczka amaretti pokruszyć na niewielkie kawałki w malakserze lub umieścić je w plastikowej torebce i rozkruszyć uderzając wałkiem.
3. Połowę malin rozdrobnić w malakserze wraz z 2 łyżkami cukru. Odstawić.
4. Jajka ubić z pozostałym cukrem do białości.
5. Kontynuować ubijanie mikserem na niskich obrotach, stopniowo dodając do masy mascarpone.
6. W osobnym naczyniu lekko ubić śmietanę kremówkę (na soft peaks), a następnie delikatnie wmieszać do masy jajecznej.
7. Dodać pokruszone ciasteczka amaretti , likier amaretto, oraz maliny, które zachowaliśmy w całości. Wymieszać.
8. Wyłożyć połowę masy do przygotowanej formy, na to nałożyć rozdrobnione w malakserze maliny. Przykryć pozostałą masą.
9. Do masy włożyć nóż i przejechać nim wewnątrz masy, tworząc zygzaki, kilkakrotnie przeciągając ostrzem ku górze, tak aby powstał marmurkowy efekt.
10. Masę przykryć zwisającymi kawałkami folii.
11. Parfait umieścić w zamrażalniku na minimum 4 godziny lub do czasu, aż masa zgęstnieje.
12. Tuż przed podaniem keksówkę zamoczyć od spodu na 40 sekund w gorącej wodzie.
13. Odwinąć folię i wyłożyć parfait na półmisek.
14. Udekorować świeżymi malinami i ciasteczkami amaretti.
15. Kroić na kawałki i podawać.

Deser jest PYSZNY!!! Mam już kilka pomysłów na nowe smaki i myślę, że parfait zagości u mnie na stałe. Niemniej  będę dawać same żółtka, białka niepotrzebnie deser rozrzedzają.

Dzięki za świetny i inspirujący przepis, i za kolejny Cukierniczy Weekend :-)
 

sobota, 23 maja 2009

Biały kapuśniak z młodej kapusty z koperkiem

Szybki, wczorajszy obiad, robiony w ostatniej chwili...

Przepis:

  • główka młodej kapusty
  • pęczek koperku
  • 3 garście makaronu muszelki
  • 3 łyżki słodkiej śmietany 18% do zup i sosów
  • 4 kostki rosołowe Knorr
  • świeżomielony pieprz

Kapustę obrać z wierzchnich liści, pokroić w paski, włożyć do 3 litrowego garnka, zalać wodą, wrzucić makaron i ugotować. Dorzucić kostki rosołowe i pokrojony pęczek koperku i jeszcze chwilkę pogotować. Zdjąć z ognia. Dolać śmietanę, ew. dosolić. Na talerzu obsypać świeżomielonym pieprzem.

Zupa powstała w 30 minut. Nie ma się czym chwalić, ale moja Rodzina komplementowała i dolewała sobie do talerzy tak długo, aż w końcu zupa się skończyła... ;)))

czwartek, 21 maja 2009

Chleb pszenno- żytni na zakwasie, z czarnuszką

Ostatnio nieco eksperymentuję i na podstawie posiadanej już wiedzy o pieczeniu chlebów pozwalam sobie na małe kombinacje. Z jednych nie wychodzi nic jadalnego, z innych całkiem fajne bochenki. I właśnie do jednych z tych fajnych zaliczyć mogę ten chleb :-)

Przepis:

  • 300 g mąki żytniej typ 1400
  • 300 g ciepłej wody
  • 50 g zakwasu aktywnego z mąki żytniej typ 2000

wszystkie składniki wymieszać w misce do ich połączenia, włożyć do worka foliowego i odstawić na ok 4-5 h w ciepłe miejsce.

  • 250 g mąki żytniej typ 720
  • 300 g mąki pszennej chlebowej typ 850
  • 350-400 g wody
  • 1 łyżka soli
  • 1 łyżeczka czarnuszki
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży opcjonalnie - ja tym razem nie dałam

wszystkie składniki połączyć razem z wcześniejszym zaczynem, dokładnie wymieszać, choć nie za długo, przykryć folią i odstawić na 1 h do wyrośnięcia (lub dłuzej, w zależności od potrzeby). Po tym czasie ciasto przełożyć do keksówki do 1/2 jej wysokości i przykryte naoliwioną folią odstawić znów na ok 1 h. 

Piec rozgrzać do 250 stopni i wstawić keksówkę. Zaraz zmniejszyć temperaturę do 220 stopni i piec 15 minut, nastepnie obniżyć do 200 i dopiekać 30-40 minut. Studzić na kratce.

Podczas pieczenia chlebek ładnie podrósł, skórka nieco popękała, pachniał znakomicie. Smak ma bardzo delikatny i spokojnie pasuje zarówno do wędlin, serów jak i do dżemów. Poza tym jest długo świeży. Piekłam go 3 dni temu i właściwie nic nie zmieniło się w jego smaku i wygladzie.

poniedziałek, 18 maja 2009

Szparagi białe zapieczone z żółtym serem



I co ja będę dużo gadać? Pomysł żywcem i bez bicia zaczerpnięty z mojego ulubionego bloga wegetariańskiego :-) Zwegowani miewają fajne pomysły ;))) Przy okazji pozdrawiam cieplutko :-)

Przepis:

  • pęczek szparagów zielonych lub białych, obranych (białe) i pozbawionych stwardniałych końców
  • żółty ser 
  • świeżo mielony pieprz
  • oliwa

Do żaroodpornego naczynia wlać tyle oliwy, by szparagi swobodnie się w niej nurzały, ale nie topiły. Obtoczyć je tąż i obsypać utartym żółtym serem. Popieprzyć. Włożyć do nagrzanego do 200 stopni C. piekarnika i zapiekać 10-20 min. Zielone krócej, białe dłużej.

Podawać z jajkiem na miękko albo sadzonym, z zieloną sałatą, z majonezem... Jak kto lubi :-)

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin