Tak jakoś wychodzi, że cały czas pieczywo się tu pojawia ;)
Przyznaję, mam maszynę do chleba całkiem nową i choć w niej nie piekę (wolę piekarnik) to jednak wykorzystuję ją nieustająco-testująco.
Efektem tego są niedzielne mini bagietki z mąki żytniej... Córka marudziła o bagietki już dwa tygodnie więc dostała. A że mąka pszenna się skończyła, chętnych do pójścia do sklepu nie znalazłam, wiec bagietki były żytnie. I nigdy więcej ;) Pewnie kiedyś, za 20 lat będę się śmiać z tego 'cuda' i wstydzić, że pokazałam, ale teraz odważnie je pokazuję.
Przepis zaczerpnięty z instrukcji do mojej maszyny chlebowej:
- 170 ml wody
- 1 łyżeczkasoli
- 280 g mąki pszennej chlebowej (ja dałam żytnią typ 720)
- 1 łyżeczka drożdży instant
- coś do obtoczenia (sezam, mak, siemię)
wszystko we właściwej kolejności włożyłam do maszyny, wybrałam odpowiedni program i ciasto się zrobiło :)
Trochę zabawy było przy zwijaniu bagietek. Na szczęście mam ładną kartę z instrukcją obrazkową dla blondynek, i już trzecia i czwarta bagietka wyglądały jak... bagietka? ;)... no prawie ;)
Po południu okazało się, że domowy chlebak jest prawie pusty... Więc szybko zrobiłam (z maszyną do spółki) chleb pszenny na zakwasie wg przepisu Liski.
Dosypałam do niego po garści ziaren słonecznika i pestek dyni, oraz zastąpiłam 100g mąki pszennej mąką orkiszową typ 1450. Mój chleb nie wygląda tak jak ten z fotografii Liski, ale jest smaczny i pachnący :-) Poza tym pierwszy raz starałam się uformować bochenek z ciasta chlebowego w sposób jaki podaje Tatter. I na szczęście nie jest to wcale trudne :-) Teraz tylko muszę się odważyć upiec chleb bez keksówki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz