Dziś zaczyna się czeskie szaleństwo, czyli nikt nic nie wie - jak łaskaw był określić najbliższe domowe menu mój M. ;) Więc żeby tak od razu nie było szalenie, Rodzina na obiad dostała krupnik.
A mój krupnik MUSI być gęsty, sycący i pachnący, w smaku ciut słodki od dobroci warzyw. I ten taki był właśnie. I obowiązkowo krupnik w naszym domu ma suszonych kilka grzybków, za to nie jest zabielany.
Przepisów i sposobów gotowania tej zupy jest pewnie tyle ile osób ją gotuje. Mój jest właśnie taki jak powyżej :-)
W ramach rozpoczynającego się dziś tygodnia kuchni czeskiej postanowiłam zrobić lekkie drugie danie, taki właściwie deser po krupniku, czyli czeskie racuchy zwane livance. Podstawę przepisu i pomysł podpatrzyłam na ugotuj.to
Różnią się one od 'naszych' racuchów w sumie tylko grubością ;) Niemniej podane w obsypce cukrowo-cynamonowej smakują wyśmienicie.
Przepis:
- 2 dkg świeżych drożdży
- 2 dkg cukru (wg mnie można dać mniej)
- 1 szklanka mleka
- 2 jajka
- ok. 35 dkg mąki
- cukier i cynamon do obsypania
wszystkie składniki umieściłam w misce i ubiłam mikserem na dosyć gęste ciasto. Miało ono konsystencję gęstej śmietany. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Powinno podwoić swoją objętość.
Smażyłam na maśle, kładąc łyżką dosyć cienkie placuszki, po minucie z każdej strony. Po zdjęciu z patelni kładłam bezpośrednio na talerz z wysypanym cukrem i cynamonem, a później układałam na telerzyku. Podobno Czesi posypują je jeszcze cukrem pudrem. Ja sobie to już podarowałam, a i tak były słodkie :-)
2 komentarze:
Za krupnikiem nie przepadam, ale livanca nie odmówię ;o)
Tez je robiłam , ale tam było 5 dag mąki i cienkie jakies wyszły. muszę dodać tyle mąki co ty , może wtedy mi zasmakują:))
Prześlij komentarz