Z rozbiegu niejako, choć przy udziale lenistwa ;) zrobiłam dziś chleb, którego przepis znałam z książki "Chleb. Pieczemy w domu", a który to niedawno upiekła w swojej kawiarence Dorota.
Wyrósł w koszyku niesamowicie i po wyjęciu z piekarnika okazał się być chlebem wielgachnym. Na szczęście 'wpadła' znajoma i została obdarowana połową bochna.
Chleb jest łatwy w przygotowaniu, zawsze chyba się udaje (bo nie ma w nim co sknocić), ma delikatny miąższ i chrupiącą skórkę.
Po oddaniu jednej powy z drugiej została już tylko połowa... Ech...
1 komentarz:
jaki piękny
do schrupania :-)
Prześlij komentarz