czyli moje dzisiejsze śniadanie :-)
Poranne bieganie niespecjalnie nastrajało dziś do szukania jakichkolwiek śladów wiosny, tudzież podziwiania piękna natury. Lało po prostu tragicznie... Tak więc, całkiem niechcący - wszak jestem na diecie - myśli powędrowały ku jedzeniu...
W nocy z soboty na niedzielę mój piekarnik ciężko pracował. Nastawiony na ok 140 stopni szumiał cierpliwie przez 8 godzin z kawałkiem, wypiekając mój pierwszy w życiu pumpernikiel. Chleb udał się nadzwyczajnie!
Przepis wypatrzony u Margot, choć ja ciut zmieniłam. Nie posiadam młynka do mąki, więc użyłam tego, czym dysponowałam: żytnią razową 2000 i sitkową 1400, i z takich to mąk wypiekłam mojego pumpernikla. Następnym razem będzie tylko z żytniej 2000 :-)
Przepis:
receptura na 1 chleb, czas przygotowania około 13 godz. (!)
- 375 g maki żytniej razowej drobnej (sitkowa 1400)
- 375 g maki żytniej razowej grubej (razowa 2000)
- 250 g zakwasu żytniego
- 375 ml letniej wody
- 1 łyżka soli
- 80g melasy (syropu buraczanego)
Obydwie maki zmieszać, w środku zrobić zagłębienie, w które należy wlać zakwas i powoli mieszać razem z mąką, dodając sól, stopniowo wodę i melasę. Wyrabiać chwile do połączenia wszystkich składników. Robiłam to ręcznie, niesamowita frajda ;)
Wyjąć ciasto, miskę dobrze oprószyć mąką, włożyć z powrotem, także z wierzchu posypać mąką, przykryć ściereczką i odstawić w cieple miejsce na 3 do 4 godzin. Kiedy przyrośnie mniej więcej połowę, wyjąć na posypany mąką blat kuchenny, wyrobić chwile, uformować wałek i włożyć do formy wysmarowanej olejem i wysypanej mąką. Przykryć i odstawić jeszcze na ok. 20 minut.
Piekarnik rozgrzać do 140°C. Wierzch ciasta chlebowego zwilżyć woda, formę szczelnie przykryć z góry folia aluminiowa i piec na pierwszym poziomie od dołu około 8 godzin w temp 125 – 150°C (najlepiej przez noc). Ustawienie odpowiedniej temperatury jest dość ważne. Kiedy temperaturę ustawi się zbyt nisko chleb może być w środku klejący, dlatego trzeba to robić z wyczuciem.
Po wyłączeniu piekarnika zostawić jeszcze chleb na 1 godzinę aż do wystygnięcia.
Ostudzony szczelnie zawinąć w folie aluminiowa, a potem torbę foliowa – schłodzić (może być w lodowce), a kroić i jeść najlepiej po 1-2 dniach.
Mój szczelnie zapakowany został do lodówki i dziś nastąpiło uroczyste otwarcie. Żaden pumpernikiel ze sklepu się nie umywa do mojego!!! :-)))
Znalazłam w lodówce limonkę i awokado, pomidorki koktailowe mam zawsze, tak wiec przednie towarzystwo dla Hrabiego Pumpernikla było :-)
Z awokado i limonki oraz odrobiny soli i pieprzu zrobiłam pierwszą bruschettę. Drugą z posiekanych pomidorków, soli i pieprzu.
Chleb pod pomidorową bruschettę polałam łyżeczką oliwy każdą kromkę i rozłożyłam pomidory, bruschettę awokadową kładłam ot tak, na kromkę i już. Do tego idealnie wkomponował się twaróg.
Wyszło śniadanie smaczne, zdrowe i zawierajace w sobie wszystko co powinno zawierać solidne śniadanie po porannym bieganiu :-)
8 komentarzy:
Wspaniałe śniadanko! Zdrowe i takie wiosenne!:)
To prawda żaden pumpernikiel nie umywa sie do takiego domowego
Ślicznie się ci udał : kolor i konsystencja wzorcowa
A tu można poczytać jak ostatnio Mirabbelka (co to nam ten przepis znalazła ,przetłumaczyła i pierwsza testowała) piekła. Podobno ta wersja jeszcze lepsza
http://www.cincin.cc/index.php?s=&showtopic=18956&view=findpost&p=835540
a i teraz doczytałam ,że nazwałaś go Hrabią -ślicznie i sie zgadzam że to jest Hrabia :)))
pysznie wygląda ten Twój Hrabia
lubię pumpernikiel
ma taki oryginalny smak
z dżemem jest pyszny
wow, podziwiam i nisko się kłaniam, ja bym chyba się nie odwazyła ;)
Czapki z glow przed JWP Hrabia!:) Przed takim chlebem trzeba sie klaniac... Piekny!
:-D Wielkie dzięki za pochwały :-D
ooo super, szkoda, ze w mieszkaniu, wktorym mieszkam, jest piec gazowy, w ktorym, za nic nie da sie ustawic temperatury.... ciezko upiec cokolwiek :( ale musze kiedys sprobowac taki chlebek wykonac, gratuluje!!!!
Prześlij komentarz