Tilianara, Szefowa tegotygodniowego, 28-go już weekendu w Piekarni, zapraszając do pieczenia chleba toskańskiego, napisała żeby przy okazji sprawdzić, czy się jest w grupie osób kochających to pieczywo czy w grupie osób za nim nie przepadającym. No i ja stanowczo jestem w tej pierwszej grupie :-)
Co prawda owo 'stanowczo' wcale łatwo mi nie przyszło... Po pierwszej kromce doszłam do wniosku, że okoliczne gołębie nie będą głodować... Po drugiej, nurzanej w oliwie z czosnkiem, zdanie zmieniłam radykalnie.
Przepis:
Pasta mączna:
- 256 g mąki (ja dam mąki pszennej chlebowej typ 850)
- 398 g wrzątku
Przygotowanie pasty: W misce zmieszałam wrzącą wodę z mąką. Mieszałam do uzyskania gładkiej i jednorodnej pasty. Ostudziłam, zakryłam folią i odstawiłam na 12 godzin w temperaturze pokojowej.
Ciasto właściwe:
- 341 g mąki ( 260 g pszenna jw. reszta to mąka orkiszowa typ 720)
- 114 g. wody
- 8 g. drożdży instant
- 28 g. oliwy
- cała mączna pasta
Umieściłam wszyskie składniki w misce maszyny do wypieku chleba i uruchomiłam program do zagniatania ciasta na makaron, który trwa 15 minut. Po tym czasie: przełożyć ciasto do nasmarowanej oliwą miski i zostawić do wyrastania na 2 godziny, z jednym złożeniem po 1 godzinie. Po tym czasie wyjąć ciasto na omączony blat i podzielić na pół. Uformować kule, starając się jak najmniej je odgazować. Zostawić przykryte ściereczką na 15 minut. Po tym czasie uformować owalne bochenki i odstawić do rośnięcia na ok. 1 godzinę. W tym czasie nagrzać piekarnik (z kamieniem jeśli ktoś posiada) do temperatury 260 stopni Celsjusza (ta temperatura jest raczej mało prawdopodobna w większości piekarników, ale myślę, że wystarczy 240-250 stopni). Przygotować wodę w spryskiwaczu lub kostki lodu, by piec chleb z parą, we wstępnej fazie. Tuż przed pieczeniem oprószyć bochenki mąką i naciąć je równolegle, dwoma nacięciami. Od razu po włożeniu bochenków, zmniejszyć temperaturę do 230 stopni Celsjusza, piec przez 10 minut z parą, a kolejne 20-25 minut bez pary. Bochenki powinny być złotobrązowe. Wyłączyć piekarnik, zostawić bochenki na 5 minut w stygnącym, otwartym piekarniku, a następnie wyjąć i studzić na kratce.
To jest chleb, który jest DODATKIEM i jego subtelny smak ma za zadanie jedynie podkreślić smak reszty potrawy. Jedzony do mozarelli z pomidorami, czy w postaci grzanek z masłem czosnkowym smakuje po prostu wybornie :-) W dodatku jest wilgotny i chyba dosyć długo będzie świeży. Dzięki za taki INNY przepis :-) Polecam chleb stanowczo :-)
5 komentarzy:
Widać ,że pięknie się tobie upiekł ,mi też się wydaje ,że będzie długo świeży
Pozdrawiam
Ale pięknie rumiany Ci chlebek wyszedł :) Cieszę się, że posmakował :) Gratuluję naprawdę zawodowego chleba :)
Pięknie wygląda i ladne zdjęcia zrobiłaś :)
A ja kocham ten chlebek bez soli !:))
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ladne bochenki :) Wiesz co to bardzo dobrze ze on taki jest bo ja mam pyszna oliwe cytrynowa! :)))))) Bedzie sie ladnie wspolgralo :)
Polka
Piękne chlebki! ja je polubiłam z pierwszym kęsem...
Prześlij komentarz