"[...] Książka kucharska, którą Mardżan miała zakodowaną w głowie, szczególnie podkreślała właściwy dobór przypraw do zupy. Kminek nadawał mieszaninie aromat południowych igraszek miłosnych, lecz najpotężniejszy tantryczny wpływ na niewinnego konsumenta zupy miała inna przyprawa: siah dane - akt miłosny w pełni - czyli ziarno czarnuszki. To skromne, małe ziarenko, wyłuskane ze skorupki w moździerzu lub gotowane wraz z potrawą - na przykład zupa z soczewicy - pobudza pikantna energię, uśpiona w ludzkiej śledzionie. Raz uwolniona, energia ta płonie w człowieku ciągłym, nieposkromionym pożądaniem niezaspokojonej miłości. [...]"
Przepis:
- 2 szklanki czerwonej soczewicy
- 7 posiekanych dużych cebul
- 7 przeciśniętych ząbków czosnku
- 1 łyżeczka mielonej kurkumy
- 4 łyżeczki mielonego kminku
- oliwa z oliwek
- 7 szklanek rosołu z kury
- 3 szklanki wody
- sól
- 2 łyżeczki ziaren czarnuszki
Soczewicę wsypac do rondla, zalac woda i dusić bez przykrycia ok 9 minut, odzedzić i odstawić. Na oliwie zeszklić 6 cebul z czosnkiem, kurkuma i kminkiem, dodać soczewicę, rosół, wodę i czarnuszkę. Doprowadzic do wrzenia, zmniejszyć ogien i gotowac pod przykryciem ok 40 minut, posolić do smaku. Resztę cebuli przesmażyc na oliwie, ma być chrupka ale nie przypalona, posypywać nią gotowe porcje zupy.
Z całego serca polecam ksiażkę, która pachnie. Niesamowicie pachnie perską kuchnią. I polecam zupę, a o czarnuszce i jej faktycznym działaniu może kiedyś... ;))
10 komentarzy:
Ciekawa jestem jak ta zupka smakuje :) Cudny ma kolorek!:))
Pozdrawiam Mafilko:)
Też robię czasem tę zupę. Czasem sobie eksperymentuje z nią. Lubię połączenie soczewicy i kokosa. A książka, owszem owszem. Zdrugiej części zamieściąłam kiedyś u siebie ciasteczka cieciorkowe, też ciekawe.
Mam tę ksiazkę, od dawna, ale... nie przeczytałam. Jakoś tak. :-))Własnie skończył ją czytać mój przyjaciel i podobała Mu się. A mi podoba się Twoja zupa. :-))Na tę aurę - mniam. Takie lubię o tej porze roku. :-)
Gospodarna, zajrzę sobie w te ciasteczka i u Ciebie i w książce :-)Za kokosem chyba nie przepadam w takim wydaniu...
Majanko, smakuje niczego sobie. A o kolor powalczyłam ;)
Krokodylu, fajnie się czyta, mało wymagająca jest, za to sympatyczna :-)
Zupki z soczewicy lubie,wiec na pewno ta tez by mi do gustu przypadla :) :),a ksiazeczke moze gdzies skads zdobede i sobie poczytam skoro polecasz,bo klimaciki jej juz mi sie podobaja......
Pozdrawiam :)
Podoba mi się ten klimat. Takie smaki są bardzo teraz na czasie :)
Ja kupiłam dziś nową Olgę Tokarczuk. Takie lubię. :-)Niektóre lektury są dla mnie za lekkie. :-))całusy :-)))
P.S. Ale szukałam jej dzisiaj w domowej bibliotece, zeby się przymierzyć. Do ksiązki tez trzeba dobrać czas i nastrój i nie mogłam jej znaleźć.
Czarnuszka zwana Nigellą chyba jest przereklamowana ;))))
A jasne, jasne Krokodylu, książka potrzebuje klimatu :-)
Oczko, pod TYM względem? To się zgadzam ;)
Hehehe! Si, si! Pod TYM! względem ;)
Prześlij komentarz