Są.
A właściwie były...
Chruściki.
Tym razem na podstawie przepisu Neli Rubinstein z jej książki "Kuchnia Neli".
Trzy kopiaste talerze lekkich jak piórko, kruchych, wyśmienitych faworków. Dwa talerze powędrowały w świat ;) Jeden skończył w naszych brzuszkach. Mniam ;)
Przepis:
- 1 jajko
- 2 żółtka
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka spirytusu
- 2 łyżki rumu karaibskiego
- 6 łyżek kwaśnej śmietany 18%
- 2 szklanki mąki (ok 300 g)
- smalec do smażenia
- cukier puder do obsypania
Wszystko poza mąką ubiłam trzepaczką, przelałam do maszyny do wypieku chleba, wsypałam mąkę i ma programie "pasta" zostało wyrobione dosyć luźne, ale nie klejące ciasto. Wywałkowałam, pociełam na wstążki, te na kawałki i zrobiłam faworki przewijając jeden koniec ciasta przez dziurkę ;) Smażyłam chwile z jednej i chwilę z drugiej strony w smalcu rozgrzanym do 170 stopni C. Odsączone na ręczniku papierowym przełożyłam na talerz i obsypałam cukrem pudrem. Smacznego :)
Na Kujawach, w Inowrocławiu gdzie teraz mieszkam, jest zwyczaj chodzenia z kozą w ostatni dzień karnawału. Korowód przebierańcow przemierza ulice miasta, gra, tańczy, "straszy" dzieci, zbiera pączki i na wódkę ;) Są dwie Kozy: Szymborska i Mątewska, i podobno już nie są dla siebie konkurencją ;) W korowodzie idą Dziad i Baba, Państwo Młodzi, Koza i Koźlarek, Niedźwiedź, Kominiarz i Żydzi z najbardziej kolorowym Karnawałem. Zwyczaj ma długą tradycję i jest kultywowany w Inowrocławiu i okolicznych miasteczkach. A, ci przebierańcy to są sami mężczyźni... ;)
10 komentarzy:
naczytałam się o chrustach Neli
same dobre rzeczy
żałuję, że w tym roku nie piekłyśmy z Mamą..
Idealny chruścik :)
Wspaniałe chrupiące chruściki Mafilko!:)))
I jacy fajni przebierańcy!:)
O mniaam.
Neli- oj mam tę książkę, obiecałam sobie, że za rok będą u mnie faworki, bo w tym roku pączkuję sobie:D
Ps: Ale u Was fajnie, w jakim to mieście;>?
Pozdrówka!
Chruściki pierwsza klasa!
A nie wspomniałaś o Kozie - przebierańcach z Unii Janikowo... Rok temu byłam pokazać ją Córci :)
Ej nie wierzę że zjadłaś :D
Pokaż :P
Fajne przebierańce! Przynajmniej coś się dzieje, a nie tak jak tutaj. NUDY
Buziaki :*
ile zjadłaś? przyznawaj się ;)
i się nawet nie podzieliłas o! :( ;)
Jakie piękne faworki czy jak wolisz chrust, obojętne...jak zwał tak zwał, pyszności miałaś!
Pozdrawiam.
Asiejko, są wyśmienite, w przyszłym roku namów Mamę :)
Majano, dzięki :)
Olciku, toz Inowrocław :)
Grażynko, a bo ta prawdziwa koza to z Szymborza, reszta to podróby ;)
Polka, oczywiście, ze zjadłam. Do ortodoksów mi daleko i czegoś co robię raz w roku nie mam powodow sobie odmawiać ;)
Aga, Ty teraz w wielkim świecie Knorra się obracasz, to nie śmiałam głowy Ci zawracac zwykłymi chruścikami ;) :*
Kass, właściwie to u mnie zawsze chruściki się mówiło... ale faktycznie, jak zwal tak zwał, grunt, ze dobre :)
O łał, dobrze wiedzieć:)
Prześlij komentarz