Czytając przepis na te drożdżówki już miałam podejrzenia, że coś pójdzie nie tak... No bo 350 ml płynów w sumie i 2 jaja na pół kilo maki??? Ale OK, ja się przecież nie znam, ja dopiero zaczynam, więc się mądrzyć nie będę!
Robotę zadałam maszynie, wyrobiła mi ciasto i wyrosła jak trzeba. Ale ciasto było niezwykle rzadkie i delikatne. Zapowiadała się więc niezła zabawa w rolowanie ;) I była... Podsypując mąką rozciągnęłam ciasto w pożądany prostokąt, wymazałam czym potrzeba, posypałam czym chciałam i za rolowanie się zabrałam... Jakoś się udało, choć rulonem tego nazwać nie można było... A jeszcze pod uciskiem noża przy krojeniu na porcje, spłaszczyło się bardziej! Ale co tam wygląd! Smak się liczy!
Przepis:
- 500 g mąki pszennej + dobre 50 g jeszcze do maszyny i sporo do podsypywania
- 40 g cukru pudru
- szczypta soli
- 18 g drożdży instant
- 250 ml letniego mleka
- 2 jaja
- 100 g rozpuszczonego masła
Płynne, sypkie, drożdże, maszyna i po 90 minutach jest ciasto :) Należy je uformować w prostokąt i posmarować:
- 50 g roztopionego masła
- 100 g marcepanu+1 jajo+1 łyżka ciepłego mleka - trzeba utrzeć wszystko razem
- 100 g płatkow migdałowych
Zrolowac prostokat i podzielić na 13-25 porcji. Ułożyć na blasze z papierem do pieczenia w sporych odstępach i dać wyrosnąć. Posmarować rozmaconym zółtkiem z łyżką wody, obsypac rodzynkami i piec ok 30 minut w 180 stopniach C. Piekłam z grzaniem góra-dół tym razem. Studzić na kratce. Można polukrować lukrem utartym z cukru pudru i wrzątku, i obsypac grubo posiekanymi pistacjami niesolonymi - moje akurat były prawie zmielone ;)
Tak jak myślałam, ciasto drożdżowe jest niezwykle delikatne. Darowałam sobie posypywanie wnętrza cukrem, a także polukrowałam mało i nie wszystkie. Marcepan jest wystarczająco slodki :) Mam 13 sporych drożdżówek wyglądem daleko odbiegających od wzoru z bloga Edysi, ale smakiem na bank je przewyższających! (pracuję nad asertywnością własną ;))
30 komentarzy:
Jaka grzeczna i pilna! ;) Weekend przed nami, a Ty zadania domowe odrabiasz ;) Fiu, fiu! Aż się zawstydziłam ;)P
Brawa dla pierwszej odważnej! :)
Do mojego ciasta musiałam dosypać 50 g mąki, żeby miało odpowiednią konsystencję, zaznaczyłam to w przepisie.
Najważniejsze że smakowały :)
Zostawisz mi jedną na jutro ? :)
Popracuj nad asertywnością jeszcze bo jak dla mnie to wygladają PIĘKNIE!
Oczko, wstydź się, wstydź ;)
Edysiu, ja też dosypywałam jeszcze w maszynie - nie napisałam, poprawię zaraz :)
Grażynko, jeszcze są, więc i na jutro coś zostanie :)
Kaczucho, dopiero zaczynam tę pracę ;)
Wstydzę się! Oj jak bardzo się wstydzę! ;)))
wyglądają i to nawet bardzo! a smakują pewnie jeszcze lepiej? jakąś mam fazę na drożdżowe ostatnio...:)
To dobrze Oczko, bo jeszcze chleba po godzinach napiekłam ;)) Ha!
To już był cios poniżej pasa! ;)))
Ale na pocieszenie Ci powiem, że białka mi szlag trafił... :( i zbieram od nowa.
Marne pocieszenie - maszkaronów nie będzie, buuuu! ;)
będą!!! No coś Ty! Najwyżej koty zdechną z przeżółtkowania ;))
Protestuję! (w imieniu kotów) ;)
dobra, każę mężowi przejść na dietę optymalną ;) Pasuje?
No! Już lepiej ;)
Żółtka ślijcie do mnie, bo jestem na optymalnej. A białka to Wam, dziewczyny, mogę ciężarówkami wysyłać, bo mi jeszcze żadne bezy ani makaroniki nie wyszły, a zlew mi się od białek zatyka. Robię z nich wprawdzie rodzaj babki z makiem, ale to nawet nie jest smaczne ;/
Za to kruchych ciasteczek z żółtkami mogłabym piec 2 kilo dziennie i jeszcze by moim żarłokom brakło.
O,
a ja nawet jeszcze nie widziałam wyzwania.
Zaraz polecę zobaczyć:)
Pozdrawiam, śliczne drożdżówki!
oooo,jakie super buleczki w WC tym razem,musze tez sie skusic na upieczenie czegos,bo juz mi sie chce,a taaaaakie buleczki sa swietnym pomyslem!!!!!
Pozdrawiam cieplutko :)
mimo że nie są okrągłe a owalne mi tam się podobają, nawet chyba wolę owal niż koło ;P
i to drugie zdjęcie, takie że... mniam!
ja tym razem nie dam rady sie dolaczyc do WC, wiec podziwiam sobie u Ciebie :-)
też je dziś piekłam i nie został po nich ślad, bo rozdałam dobrym ludziom ;) u mnie też bez cukru i lukru, pyszne były choć dla mnie za mało marcepanowe :( a dla M. słodkie i ze zbyt dużą ilością marcepanu... hmm, czy my na pewno te same drożdżówki jedliśmy? ;)
Gwiazdko! Toż zupelnie masz jak ja... Niby to samo, a jednak inne i zrozum tu chłopa ;)
jak z marcepanem to ja poprosze o przynajmniej dwie, a jak jeszcze z płatkami migdałowymi to ze 3 chyba styknie ;)
Aga, za późno ;( zostały już tylko dla Grażynki ;)
O,upiekłaś już! :)) Piekne Ci wyszły Mafilko! Ależ kusisz, mam na nie wielką ochotę:)
Pozdrówki!:)
Taka drożdżóweczka dla ciała,w tą zawieruchę marcową to jak balsam dla duszy...pozdrawiam!!!
a mi się podobają i nie są koślawe , są apetyczne , bardzo , bardzo
Co jedne to ładniejsze :) I do tego jak kuszą...
O mamuniu... Wyglądają przepysznie. Też chcę takie :)))
Prześlij komentarz