Ten post miał w moich "roboczych" datę 5 maja... Od tego czasu wrzucałam sobie fotki z grillowania. Przyznaję szczerze i bez bicia, że nie grillujemy często. Nie mamy po temu dogodnych warunków, a i chyba nie jesteśmy jednak pasjonatami tego rodzaju sportu ;) Ale coś tam jednak ugrillowaliśmy w tym sezonie ;)
Oto w fotograficznym skrócie nasze grillowanie w sezonie 2009:
Morskie ryby wszelkiej maści, z solą morską, świeżym pieprzem i imbirem, lekko tylko skropione cytryną.
Ciasta najlepiej drożdżowe z owocami, może nie grillowane, ale "pod grilla" idealne.

Szaszłyki warzywne z kurzęcymi cyckami, papryka, pieczarka, cukinia, cebula, czosnek, kawałek mięsa... i tak cały czas. Lekka sól, delikatny tymianek i rozmaryn, skropione oliwą. Idealne.
Boczek. O tak, temu panu mówimy zawsze głośno TAK. Wsadzony dzień wcześniej w zwykłą przyprawę do grilla, w towarzystwie musztardy dijońskiej... mniam...
Filet z kurczaka w mleczku kokosowym, z imbirem i papryczką chilli... Jak się dzień wcześniej przygotuje, to moim zdaniem nie ma nic lepszego... Ostre!
Bywało też zupełnie warzywnie... Świeże warzywa z oliwą i suszonymi ziołami.
I hit sezonu tegorocznego, mianowicie karkówka pieczona w folii z owocami: rodzynki, suszone sliwki i banan... Genialne!
I tak nam minął ten grillowy sezon. Skromnie, patrząc na inne fantastyczne wyczyny grillowe, ale akurat na naszą miarę :-)