Wiem, że są osoby, które to "święto" zbywają milczeniem, udając że go nie ma... Mogłabym i tak, ale wcale nie znaczyłoby to, że tego czegoś nie ma. Nie wystarczy zamknąć oczy... Ono jest. Epatuje z każdej strony. Doprowadza do mdłości swoją słodyczą.
A ja wolę kochać i być kochaną przez wszystkie dni w roku, a nie tylko 14 lutego...
Te różowe makaroniki są swego rodzaju heppeningiem ;) Nie lubię różowego koloru. Nie lubię Walentynek. W wyniku połączenia tych uczuć powstały różowe makarony...
Mam nadzieję, że Olcik mi wybaczy? To są kawowe makaroniki z lutowego wydania Weekendowej Cukierni...;) Pomijając kolor, są wyśmienite. Gorzka czekolada, do której dosypałam granulek kawy doskonale rónoważy słodkość otaczających ją ciasteczek. A te? Chrupkie i lekko ciągnące, i takie jak być powinny. Choć może mogłam masę na nie ze dwa razy jeszcze przemieszać, bo nie do końca ciasteczka są gładkie. Następnym razem się poprawię ;)
Przepis:
- 100 g białek oddzielonych od żółtek 72 h temu i pozostawionych na blacie
- 40 g drobnego cukru
- 200 g cukru pudru
- 120 g mielonych migdałów
- odrobina różowego barwnika spożywczego
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady rozpuszczonej*w kilku łyżkach kremówki i
- 1 łyżka granulek kawy
Białka ubijamy na lekką pianę i dosypujemy drobny cukier. Ubijamy na sztywno, dodajemy barwnik. Mielone migdały i cukier puder przesiewamy i mieszamy z ubitymi białkami, delikatnie, do momentu aż masa osiagnie pożądaną strukturę. Umieszczamy ją w rękawie cukierniczym i wyciskamy niewielkie, okrągłe ciasteczka na blachę z papierem do pieczenia. Ciasteczka zostawimy do podeschnięcia na pół godzinki. Umieszczamy blachę w piekarniku rozgrzanym do 150 stopni na jakies 15 minut, zostawiając lekko uchylone drzwiczki. Upieczone makaroniki łączymy w pary, przekładając rozpuszczoną i wymieszana z kawą czekoladą.
*Grażynko, dzięki za podpowiedź jak rozpuścić czekoladę w mikrofali nie dokładając sobie roboty ze sprzataniem całej kuchenki ;) :*
7 komentarzy:
Kolor zaiste ciekawy... Ale makaroniki profesjonalne!
Cieszę się, że z czekoladą się udało :)
Świetne makaroniki Mafilko! Kolor cudny , bardzo mi się podoba!:)))))
Nie dość że to makaroniki, to jeszcze różowe! Cudo! Cudo! Cudo!
Pozdrawiam, www.kuchnia-malolaty.blogspot.com
Owszem, Walentynki są odrobinę kiczowate, ale jeśli ktoś w tym dniu jest szczęśliwy dowiadując się, że jest przez kogoś kochany, to niech sobie będą :) Mnie nie przeszkadzają :)
A co do makaroników, to ja róż uwielbiam i niezmiernie mi się podobają :)
niesamowity mają o kolor :-)
Obłędny kolor! A wykonanie iście mistrzowskie i chociaż różowe ciężko się przełyka, to czasami warto się skusić na taka uciechę ;D
Super:)
Oczywiście, że Ci wybaczam:)
Może i trochę zalatują kiczem, ale powiem Ci, że przynamniej uśmiech na twarzy podziwiających te różowe makarony się pojawia:P
Pozdrówka
Prześlij komentarz