Po weekendzie jakoś szybko zrobiło się pusto w domowym chlebaku i trzeba było na szybko coś sklecić, żeby na dzisiejszą kolację było jakieś pieczywo. Postanowiłam co prawda, że nie chce mi się i zadam zadanie mojej maszynie do chleba, ale nie do końca postanowienia dochowałam. Jak już maszyna zagniotła ładne i sprężyste ciasto, wyrosła je pierwszy raz i złożyła, to jednak żal mi się potencjalnego chleba zrobiło, że on taki maszynowy ;) i wyciągnęłam go na blat. Uformowałam podłużny bochenek i odstawiłam do wyrastania. Stał tak sobie ok 90 minut, w międzyczasie został pocięty, wysmarowany oliwą i obsypany czarnuszką i solą morską. Piekarnik z termoobiegiem nagrzał sie do 200 stopni C. (następnym razem będzie 180) i chleb wylądował w nim na 45 minut. Pachniało obłędnie... Ładnie się wypiekł, ma chrupiącą skórkę, aromatyczne ale nieco gliniaste (za mało wody jednak) wnętrze i doskonale smakuje już z samym masłem :-)
Jak na pierwszy własnomyślny wypiek uważam, że nie jest źle, aczkolwiek do doskonałości mi i jemu jeszcze wiele brakuje.... ;)
Przepis:
- 300 ml zakwasu żytniego świeżo dokarmionego
- 2 łyżki oliwy
- 700 ml mąki pszennej chlebowej
- sól wg uznania
- 1 łyżeczka suszonych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka ziaren czarnuszki
- garść suszonej cebuli
- woda wg potrzeby, ja dałam 120 ml i mogłam dolać jeszcze ciut, mój zakwas jest baaaardzo gęsty
Umieściłam wszystko w odpowiedniej kolejności w maszynie do chleba i wybrałam program podstawowy, którego nie dałam skończyć. O reszcie czytaj wyżej ;)
Nad wyglądem wewnętrznym tego chlebka jeszcze popracuję. Natomiast smakowi, zapachowi i skórce nic zarzucić nie mogę :)
4 komentarze:
Piękny jest! Podoba mi się i gratuluję pomysłu na chlebek !:)
Piękny chlebek :)
Najważniejsze, ze bardzo smaczny :-)
Dzięki za miłe słowa.
Prześlij komentarz