Ostatnich kilka dni spędziłam z moim mężem i dziećmi oraz naszymi Przyjaciółmi w Wiśle. To już taka nasza mała tradycja, że weekend z Bożym Ciałem spędzamy w Beskidach. Oczywiście nie dotknęłam się nawet na chwilkę do garnków, z wyjątkiem zrobienia kaszki błyskawicznej dla synka i kilku kaw/herbat dla siebie i reszty. Resztę podawano nam pod nos w ramach gościny agroturystycznej :-)
Wiślański kołacz z serem - dla mnie najpyszniejszy ze wszystkich kołaczy.
Wiślański kołacz ze śliwkami - rewelacja.
Dziejo - zrobił fotki - bardzo Ci dziękuję :*
I pamiątka najcenniejsza, bezcenna niemal... Wielki Mały Człowiek Adam Małysz!!! Przesympatyczny i skromny. Akurat mięliśmy szczęście trafić na jego trening na skoczni wMalince. Niesamowite przeżycie... Autograf też mam :-D
PS. Obok Pana Adama to moja córka i ja.
5 komentarzy:
No to miałaś przyjemności! I kołacze i autograf Pana Adama ! A ja jak zwykle przy garach...
Jak fajnie !:))
Cudownie spędziłaś weekend!...też tak chcę!
Aha! Czyli tak wygląda Mafilka! :) ładnie ;)
Oczko, jeśli tylko się nie uczesze i nie umyje, bo galopem gna na trening AM, to tak właśnie wyglada ;)
Prześlij komentarz